Polacy przegrywają walkę z alkoholizmem

Nocna prohibicja oraz zwiększona odległość punktów sprzedaży alkoholu od szkół i miejsc kultu to stosowane przez gminy sposoby na walkę z alkoholizmem. Jednak pozytywnych skutków takich działań jak dotąd za wiele nie widać.

Publikacja: 17.06.2022 10:00

Polacy przegrywają walkę z alkoholizmem

Foto: Mirosław Owczarek

Według Światowej Organizacji Zdrowia alkohol znajduje się na trzecim miejscu wśród czynników ryzyka dla zdrowia i życia ludzi. Z jego spożywaniem wiąże się 200 rodzajów chorób i urazów. Corocznie w Polsce, w wyniku bezpośredniego i pośredniego spożycia alkoholu, umiera około 10–12 tys. osób. W 2019 r. odnotowano ponad 1000 zgonów z powodu zatruć alkoholem, ponad 8 tys. zgonów z powodu chorób wątroby oraz ponad 3 tys. z powodu zaburzeń psychicznych związanych z używaniem alkoholu. Inne choroby związane z jego nadużywaniem to m.in. nowotwory.

By walczyć z alkoholizmem, jednostki samorządu terytorialnego są zobligowane do podejmowania działań zmierzających do ograniczania spożycia napojów alkoholowych oraz zmiany struktury ich spożywania. Mają także inicjować i wspierać przedsięwzięcia prowadzące do zmiany obyczajów związanych ze sposobem spożywania alkoholu, przeciwdziałać powstawaniu i usuwać jego zgubne skutki. Znowelizowana na początku 2018 r. ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi dała gminom możliwość elastycznej walki z nadmiernym spożywaniem alkoholu.

Jednak jak pokazują statystyki, zaledwie niewielki odsetek gmin zdecydował się na skorzystanie z tych nowych możliwości. Z danych Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (powstałe w styczniu tego roku z połączenia Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i Krajowego Biura do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii) wynika, że w 2020 r. (ostatnie dostępne dane) nieliczne zdecydowały się na własne uchwały ograniczające fizyczną dostępność napojów alkoholowych.

Czytaj więcej

Pokolenie pod presją. Jak być młodym i nie oszaleć

Rośnie spożycie

W 2020 r. ograniczenie nocnej sprzedaży alkoholu obowiązywało w sumie w 720 gminach (678 z nich takie uchwały podjęło we wcześniejszych latach). W 2402 na 2477 polskich gmin ograniczono liczbę punktów sprzedaży alkoholu. Dodatkowo w 57 gminach zdecydowano się na zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych, a w 177 na basenach i kąpieliskach.

Tyle że rzeczywistość nie jest taka różowa. – Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że limity dotyczące punktów sprzedaży alkoholu w gminach są nawet wyższe niż oczekiwania przedsiębiorców. Chodzi między innymi o to, by pod wpływem nacisków ze strony przedsiębiorców nie trzeba było tych uchwał modyfikować i rozszerzać – mówi Kama Dąbrowska z Krajowego Centrum Terapii Uzależnień.

Wspomniany przez ekspertkę raport NIK wskazuje także, że podejmowane zarówno przez ministra zdrowia, jak i gminy działania nie przyniosły efektów i nie ograniczyły ilości spożywanego alkoholu. Przeciwnie – dane pokazują, że w 2015 r. liczba spożywanych napojów alkoholowych na głowę wynosiła 9,4 litra czystego alkoholu, podczas gdy pięć lat później było to już 9,62 litra (niewielki spadek w porównaniu z 2019 r. kiedy na głowę przypadało 9,78 litra). A liczba osób zmarłych z powodu schorzeń powiązanych z używaniem alkoholu wzrosła z 10 040 w 2015 r. do 12 405 w 2018 r.

Wciąż też nie wiadomo do końca, jak często Polacy sięgali po alkohol w pandemii. W okresie izolacji często podnoszono, by ograniczyć dostęp do wyskokowych trunków. Nie chodziło w tym jednak o to, by walczyć z możliwym narastaniem problemu alkoholizmu, ale by ograniczyć liczbę okazji do spotkań towarzyskich i jego spożywania. – Nie ma jeszcze danych pokazujących wpływ pandemii na ilość spożywanego alkoholu. Co prawda mówiło się o tym, że było to więcej niż w poprzednich latach, ale obecnie nie jesteśmy w stanie tego potwierdzić. Na razie dane przedstawione przez przemysł browarniczy pokazały zmniejszoną sprzedaż piwa, ale to nie musi przesądzać o spożyciu jako takim – mówi Kama Dąbrowska.

Terapeuci mają jednak już swoje wnioski. – Rzeczywiście twardych danych na razie nie ma, ale z naszych obserwacji wynika, że stres związany z izolacją i niepewnością jutra podczas pandemii spowodował, że ludzie chętniej sięgali po używki. Wiele osób się rozpiło – mówi dr Paweł Sikora, terapeuta uzależnień, wykładowca na Uniwersytecie SWPS.

Bo jak przyznaje, jedną z dróg prowadzących do alkoholizmu jest łatwość, z jaką wypicie takiego trunku pozwala zniwelować stres związany z urazem lub traumą. A pandemia i izolacja to nie był okres lekki, łatwy i przyjemny. – Inne przyczyny prowadzące do uzależnienia to czynniki genetyczne i środowiskowe. Częściej problem z alkoholem mają osoby wychowujące się w rodzinach, w których się nadużywa. Przyczyną są częste „okazje” do picia. Regularny kontakt z alkoholem zachęca do sięgania po niego – mówi Sikora.

Lokalnie, nie globalnie

W ubiegłym roku, w odpowiedzi na raport NIK i pojawiające się podczas pandemii doniesienia dotyczące częstszego zaglądania do kieliszka, wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski stwierdził, że należy zastanowić się, czy nie zmienić prawa i pozbawić rady gmin uprawnienia do określania liczby punktów sprzedaży napojów alkoholowych lub wprowadzić znaczące ograniczenia w tym zakresie. – Być może należy zastanowić się, czy nie wprowadzić generalnego zakazu sprzedaży nocnej na terenie całego kraju – zastanawiał się wiceminister. – To jest ten moment, w którym należałoby się pochylić nad tym, czy pozostawiając kwestię dostępności fizycznej alkoholu co do zasady w gestii samorządu lokalnego, nie wprowadzić pewnych regulacji na poziomie centralnym – potwierdza Kama Dąbrowska.

– Ważne, by zachować równowagę między polityką a ekonomią. Wysokie ceny alkoholu działają do pewnego momentu, potem pojawia się problem szarej strefy – produkcji samogonów czy powstawania melin – mówi Sikora i przypomina prohibicję w latach 20. w Stanach Zjednoczonych. – Na pewno doprowadziła ona do zmniejszenia liczby przypadków marskości wątroby, ale z drugiej strony przyczyniła się do ogromnego rozwoju szarej strefy i umocniła działające w tamtych czasach gangi – podkreśla.

Na razie jednak pojawiają się wyłącznie obostrzenia o charakterze lokalnym. Obecnie do wprowadzenia częściowego zakazu sprzedaży alkoholu w porze nocnej po raz kolejny przymierza się Kraków. Ograniczenia miałyby dotyczyć jedynie sprzedaży detalicznej. Wkrótce mają ruszyć konsultacje społeczne.

Od września 2019 roku do kwietnia 2020 w 154 placówkach na terenie Starego Miasta nie można było w godzinach od 24.00 do 5.30 rano kupić alkoholu. Porozumienie w tej sprawie podpisali przedstawiciele branży handlowej oraz władze Krakowa. Jednak z uwagi na wybuch pandemii i wprowadzone obostrzenia umowa praktycznie przestała obowiązywać, a problem niejako rozwiązał się sam.

Pomysł wrócił w kwietniu tego roku, gdy radni dzielnicy Stare Miasto zawnioskowali o wznowienie porozumienia. – Umowa społeczna tego typu może odnieść sukces pod warunkiem przystąpienia do porozumienia jak największej liczby uczestników. Niestety, część przedsiębiorców, w szczególności przedstawiciele dużych sieci paliw, nie była zainteresowana udziałem w nim, mimo podejmowanych przez władze miasta rozmów – przyznaje Grażyna Rokita z krakowskiego magistratu.

Urzędniczka dodaje, że obecnie władze miasta nie planują zawierania nowej umowy społecznej – mają inny pomysł. – W tej sytuacji wydaje się być zasadne wprowadzenie jednolitego zakazu, w tych samych godzinach, na terenie całego Krakowa – mówi Grażyna Rokita.

W ciągu kilku tygodni wstępny projekt uchwały w tej sprawie zostanie przedstawiony radnym i opinii publicznej. Jako wzór stawiane są inne duże miasta, w tym Katowice, gdzie wprowadzona nocna prohibicja poprawiła bezpieczeństwo i ograniczyła przypadki zakłócania ciszy nocnej.

Tymczasem w Chorzowie zakaz handlu alkoholu pomiędzy godz. 23.00 a 6.00 wprowadzono już w 2000 roku. – Władze miasta niezmiennie od lat pozytywnie oceniają decyzję o wprowadzeniu takiego zakazu. Zadowoleni są mieszkańcy, ponieważ dzięki niemu miasto jest spokojniejsze. Zakaz nie budzi zastrzeżeń ze strony przedsiębiorców – zapewnia Tomasz Breguła, z Urzędu Miasta Chorzowa.

Przepis początkowo nie dotyczył stacji benzynowych. Tę regulację zakwestionował wówczas wojewoda śląski, który stwierdził, że godziny handlu powinny być takie same dla wszystkich firm, także dla stacji benzynowych. – W związku z tym na stacjach benzynowych, znajdujących się na terenie Chorzowa, obowiązuje od tej pory zakaz sprzedaży alkoholu w godzinach od 23.00 do 6.00 – mówi przedstawiciel UM Chorzowa. Lokale gastronomiczne nie podlegają żadnym ograniczeniom.

Z kolei w Bytomiu zakaz sprzedaży alkoholu nocą został wprowadzony uchwałą Rady Miejskiej z dnia 26 kwietnia 2018 roku, a wszedł w życie dwa miesiące później. – Zakaz obowiązuje na terenie całej gminy w godzinach od 23.00 do 5.00 i dotyczy wszystkich placówek detalicznych – mówi Tomasz Sanecki z biura prasowego bytomskiego ratusza. Jak dodaje, głównym powodem wprowadzenia prohibicji były skargi mieszkańców miasta i chęć poprawienia bezpieczeństwa. – Od tamtej pory znacząco zmalała liczba skarg związanych z zakłócaniem porządku nocą – mówi Tomasz Sanecki i podkreśla, że wprowadzenie nocnej prohibicji znacząco ograniczyło liczbę zgłoszeń dotyczących różnego rodzaju zakłóceń porządku publicznego w sąsiedztwie punktów sprzedaży napojów alkoholowych – w tym zakłócania ciszy, wybryków chuligańskich i zaśmiecania otoczenia. Zapewnia, że biorąc pod uwagę te informacje, a przede wszystkim poprawę bezpieczeństwa, malejącą liczbę interwencji oraz skarg, władze miasta pozytywnie oceniają wprowadzony zakaz. – Dlatego też nie planujemy ani nie analizujemy zmian w tym zakresie – mówi Tomasz Sanecki.

We Wrocławiu na Starym Mieście prohibicja obowiązuje od niemal czterech lat. – Ograniczenie nie wpływa na możliwość zakupienia danego artykułu w sklepie znajdującym się poza obszarem tego osiedla – mówi Arkadiusz Filipowski, rzecznik prezydenta Wrocławia. – Jeśli nawet odległość sklepu, którego zakaz nie dotyczy, od terenu osiedla objętego zakazem nie jest duża, za każdym razem wpływa na konieczność podjęcia decyzji przez potencjalnego konsumenta, czy odległość tę chce pokonać. Szczególne znaczenie takie decyzje mają w odniesieniu do konsumujących w modelach: „przystankowym”, „szybkiej konsumpcji” czy „picia z doskoku” – mówi Filipowski.

Jego zdaniem uchwała spełnia zatem również rolę prewencyjną, ograniczając występujące często przed jej wprowadzeniem przypadki nocnego spożywania napojów alkoholowych w miejscach publicznych w ścisłym centrum Wrocławia. – Wprowadzone ograniczenie, poprzez zmianę postaw, zachowań i nawyków konsumentów, może stać się jednym z ważniejszych elementów poprawy jakości życia, bezpieczeństwa i porządku publicznego i to zarówno na terenie, na którym uchwała obowiązuje, jak i na terenie całego miasta – mówi urzędnik. Zapewnia, że niekorzystne zjawiska związane z nocnym spożywaniem alkoholu na terenie obowiązywania uchwały udało się ograniczyć, jednak nie można mówić o ich całkowitym wyeliminowaniu.

Czytaj więcej

Czy rok szkolny trzeba powtórzyć?

Nie wszędzie się sprawdziło

Są jednak też miejsca, w których zdecydowano się na wprowadzenie ograniczeń w dostępie do alkoholu, ale później z nich zrezygnowano. Radni niespełna 50-tysięcznego Krosna na Podkarpaciu taką uchwałę podjęli prawie cztery lata temu. Jednak szybko uchylono te przepisy. – Po głębszej analizie oraz przy dużym zainteresowaniu społecznym czy złożonych inicjatywach grupy radnych i mieszkańców – mówi oględnie Joanna Sowa, rzecznik Urzędu Miasta Krosno. Zapewnia też, że do ratusza nie wpływają żadne informacje z komendy miejskiej policji czy straży miejskiej miasta o nielegalnych miejscach sprzedaży napojów alkoholowych. – U nas nie działa żaden sklep, który sprzedawałby napoje alkoholowe aż do 6.00 rano, za wyjątkiem stacji paliw. Są natomiast sklepy otwarte do godziny 23.00 czy 24.00 – mówi Joanna Sowa.

W ok. 12-tys. Szprotawie w województwie lubuskim jest pięć punktów nocnej sprzedaży alkoholu – to stacje paliw. W lipcu 2018 roku radni ograniczyli sprzedaż napojów alkoholowych między 22.00 a 6.00, by wycofać się z tego w połowie października. – Argumentem za wprowadzeniem ograniczenia była chęć eliminowania potencjalnych incydentów i niebezpiecznych sytuacji w pobliżu punktów prowadzących sprzedaż alkoholu po godzinie 22.00. Niestety, nie wzięto pod uwagę kwestii ekonomiczno-społecznych związanych z i tak trudną w gminie sytuacją podmiotów prowadzących działalność gospodarczą – mówi Dorota Grzeszczak, wiceburmistrz Szprotawy. Zastrzeżenia zgłosiły trzy stacje paliw, argumentując je spadkiem zysków, a co zatem idzie, koniecznością zmniejszenia zatrudnienia.

Gabriela Kuc-Stefaniuk, rzecznik Urzędu Miasta Biała Podlaska, opowiada, że w lipcu 2018 roku radni podjęli uchwałę, w której ograniczono sprzedaż w godzinach nocnych pomiędzy 22.00 a 6.00 rano. – Miała ona ograniczyć negatywne skutki związane z prowadzeniem nocnej sprzedaży napojów alkoholowych i ograniczyć spożywanie alkoholu zakupionego w sklepach w godzinach nocnych w miejscach publicznych, gdzie dochodzi do częstych przypadków zakłóceń porządku publicznego związanych z jego spożyciem – wylicza Gabriela Kuc-Stefaniuk. Zauważa, że miasto Biała Podlaska jest otoczone przez miejscowości, gdzie działają sklepy nocne, a odległość z osiedli mieszkalnych do nich jest stosunkowo nieduża. – W związku z tym dostępność napojów alkoholowych nie uległa ograniczeniu i efekty, jakie miały być osiągnięte dzięki uchwale, nie zostały osiągnięte – podkreśla urzędniczka. – Nastąpił „odpływ” klientów do punktów handlowych na terenie gminy wiejskiej. W konsekwencji tego placówki handlowe ograniczyły obsadę osobową w godzinach nocnych – dodaje.

Na problem gmin ościennych zwraca uwagę także NIK, tłumacząc, że wprowadzenie czasowej prohibicji mija się z celem, gdy alkohol bez problemu można kupić kilka ulic dalej. By przepisy działały, trzeba wprowadzić je na większym obszarze.

Sens regulacji

Alkohol jest produktem, którego spożywanie wiąże się z bardzo poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi i spożywczymi. To nie jest produkt jak każdy inny, dlatego dostęp do niego jest reglamentowany – mówi Kama Dąbrowska. – Zmniejszenie gęstości sieci, liczby punktów i godzin, w których można go kupić, przekłada się na mniejszą sprzedaż, a tym samym mniejsze szkody związane z jego używaniem. To mniejsza skala przemocy domowej, wypadków, mniej hospitalizacji i problemów ze zdrowiem – tłumaczy.

Jak wskazuje raport NIK, skalę spożycia napojów alkoholowych należy łączyć z ich ekonomiczną dostępnością, czyli relacją między ceną alkoholu a dochodami konsumentów. „Istnieją badania potwierdzające, że zmiana dostępności ekonomicznej napojów alkoholowych ma silny wpływ na szkody zdrowotne związane z alkoholem, a mniejsza dostępność alkoholu prowadzi do ograniczenia tych szkód” – podkreślają kontrolerzy Izby.

Wśród skutecznych rozwiązań ograniczających ekonomiczną dostępność alkoholu wskazuje się przede wszystkim podniesienie ceny poprzez zwiększenie podatku akcyzowego na napoje alkoholowe lub wprowadzenie minimalnej ceny za standardową porcję alkoholu, czyli za 10 gramów czystego alkoholu. – Utrudnianie dostępu to nie sposób na walkę z alkoholizmem, ma zapobiegać jego problemowemu używaniu. Mam na myśli sytuacje, gdy zabrania się sięgania po alkohol na kąpieliskach czy stokach narciarskich, bo to wiąże się z zagrożeniami, czy w centrach miast, gdzie dochodzi do zakłócania porządku publicznego – mówi Sikora.

Liczy się także nie tylko prawo, ale przede wszystkim to, czy jest ono przestrzegane. – Statystki prowadzone przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (obecnie Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom) wskazują, że analizując potrzeby zmian przepisów związanych ze sprzedażą napojów alkoholowych, w pierwszej kolejności należałoby pochylić się nad przepisami dotyczącymi cofania zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych. Istotne są też przepisy usprawniające współpracę pomiędzy organami zezwalającymi a prokuraturami w obszarze pozyskiwania materiału dowodowego oraz danych osobowych świadków w sprawach dotyczących sprzedaży alkoholu nieletnim i nietrzeźwym oraz zakłócania porządku publicznego w związku ze sprzedażą napojów alkoholowych – zauważa Arkadiusz Filipowski z Wrocławia.

Przyznaje też, że dotychczasowe doświadczenia wskazują, że należałoby zwiększyć aktywność organów ścigania, które w przeważającej części spraw umarzają postępowania dotyczące przestępstw wynikających z przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.

Podobnie myślą w Lublinie. – Ograniczanie uzależnień to również ograniczanie dostępności napojów alkoholowych w wyniku przeprowadzanych kontroli i interwencji w punktach ich sprzedaży oraz edukacja sprzedawców w zakresie skutecznego odmawiania sprzedaży napojów alkoholowych osobom nieletnim – potwierdza Andrzej Wojewódzki, sekretarz miasta. Stolica Lubelszczyzny prohibicji nie wprowadziła.

Problemem jest także reklama. Kontrolerzy NIK wskazali, że gdy w Polsce od 2001 r. dopuszczono reklamowanie piwa, jego spożycie wzrosło o ponad 50 proc., „a wśród krajów europejskich Polska – za Chorwacją, Rumunią, Bułgarią, Czechami i Słowacją – jest krajem, w którym udział reklamy napojów alkoholowych wśród wszystkich emitowanych w telewizji spotów reklamowych należy do najwyższych. Tymczasem badania naukowe wykazały, że np. w przypadku reklamy telewizyjnej, której odbiorcą była młodzież, prawdopodobieństwo picia konkretnych marek napojów alkoholowych było pięciokrotnie większe niż w przypadku młodzieży, która nie widziała reklamy. Jeszcze większy wpływ na zachowanie dzieci i ludzi młodych ma styczność z reklamą przez nowe internetowe środki komunikacji” – czytamy w raporcie.

– Reklamy w ogromnym stopniu zachęcają do sięgania po napoje alkoholowe. Świat w nich przedstawiony jest barwny i atrakcyjny, a ludzie są na nią podatni. Dlatego jeśli chcemy, by ludzie sięgali po alkohol rzadziej, w pierwszej kolejności powinno się zakazać jego reklamowania – podsumowuje Sikora.

Czytaj więcej

Prof. Marek Konopczyński: Szkoła potrzebuje rewolucji

Według Światowej Organizacji Zdrowia alkohol znajduje się na trzecim miejscu wśród czynników ryzyka dla zdrowia i życia ludzi. Z jego spożywaniem wiąże się 200 rodzajów chorób i urazów. Corocznie w Polsce, w wyniku bezpośredniego i pośredniego spożycia alkoholu, umiera około 10–12 tys. osób. W 2019 r. odnotowano ponad 1000 zgonów z powodu zatruć alkoholem, ponad 8 tys. zgonów z powodu chorób wątroby oraz ponad 3 tys. z powodu zaburzeń psychicznych związanych z używaniem alkoholu. Inne choroby związane z jego nadużywaniem to m.in. nowotwory.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich