Wygląda na to, że inwazją na Ukrainę Rosja uruchomiła proces rozpadu budowanych przez siebie sojuszy na przestrzeni postradzieckiej. Zarówno gospodarczego (Euroazjatycka Unia Gospodarcza, EUG), jak i militarnego (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, ODKB). Ze wszystkich dotychczasowych sojuszników państwo Władimira Putina dzisiaj może liczyć wyłącznie na Białoruś Aleksandra Łukaszenki, która wraz Koreą Północną, Erytreą i Syrią głosowała 2 marca w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ przeciwko rezolucji potępiającej rosyjską agresję i wzywającej do wycofania wojsk z Ukrainy. Takie oficjalnie zaprzyjaźnione kraje, jak Armenia, Kazachstan i Kirgizja, wstrzymały się od głosu. Sojusze, w których znajdują się wraz z Moskwą, stają się dla stolic tych krajów poważnym problemem. Nie chcą się zamykać w odizolowanym od reszty świata łagrze z gospodarzem Kremla na czele.
Czytaj więcej
Deklaracje kanclerza Olafa Scholza po rosyjskiej agresji na Ukrainę odczytano jako zmianę o 180 stopni dotychczasowej polityki zagranicznej Niemiec. Kiedy jednak w Berlinie policzono, ile wyniesie rachunek za solidarność z Kijowem i zaostrzenie stosunków z Rosją, polityczny zapał do zmian ostygł.
Białoruś nie ma wyjścia
Czy dzisiaj ktoś pamięta wizytę sekretarza stanu USA Mike'a Pompeo w Mińsku w lutym 2020 r.? Padły w jej trakcie sensacyjne deklaracje, że Stany Zjednoczone są gotowe dostarczać Białorusi ropę. Towarzyszyły temu – trwające wówczas już od ponad roku – turbulencje w relacjach białorusko-rosyjskich. Moskwa wywindowała cenę ropy dla Mińska (przetwarzanej w dwóch białoruskich rafineriach), a jednocześnie naciskała na głębszą integrację w ramach powołanego w 1999 r. Państwa Związkowego Białorusi i Rosji.
Mińsk szukał alternatywy dla rosyjskiej ropy, w Polsce zbudowano nawet infrastrukturę umożliwiającą tłoczenie surowca ropociągiem Przyjaźń – rewersem z Płocka do Adamowa (tuż przy granicy z Białorusią).
O tym, że relacje Moskwy z Mińskiem były wyjątkowo chłodne, świadczy chociażby fakt, że gdy latem 2020 r. rozpoczynała się białoruska kampania przed wyborami na prezydenta, reżim Łukaszenki oskarżał jego konkurentów o powiązania z Kremlem. Można też wspomnieć o wyproszeniu w kwietniu 2019 r. z Białorusi ambasadora Rosji Michaiła Babicza (bliskiego Putinowi), który od czasu przyjazdu do Mińska w sierpniu 2018 r. próbował „pogłębiać integrację". Na każdym kroku opowiadał, ile to Moskwa przez ostatnie dziesięciolecia zainwestowała w Białoruś. Łukaszence to się nie spodobało, podobno osobiście wnioskował do Putina o wycofanie ambasadora do Moskwy.