Reparacje – to słowo zrobiło w ostatnich tygodniach furorę w polskiej debacie publicznej. Stało się jednym z najczęściej używanych i odmienianych przez wszystkie przypadki wyrazów w dyskursie nad Wisłą i rozpaliło wyobraźnię społeczną niewyobrażalnymi kwotami ewentualnych roszczeń państwa polskiego. Jednocześnie tematyka ta, co zrozumiałe, zaciążyła na relacjach polsko-niemieckich, stanowiąc nowy i poważny czynnik w nie najlepszych ostatnio stosunkach między oboma krajami.
Kwestia reparacji po II wojnie światowej najprawdopodobniej pierwotnie została użyta jako temat w polityce wewnętrznej. Jak jednak zwykle bywa w takich sytuacjach, zaczął on żyć własnym życiem, rozrastać się i dziś już niezwykle trudno byłoby go z powrotem schować w ramy wewnętrzne. To pokazuje, jak żywe są emocje związane z pamięcią o II wojnie światowej, jak kształtuje ona wciąż polską tożsamość i wpływa na relacje z sąsiadami. Na tym przykładzie widać też (po raz kolejny), że ponad pół wieku po liście biskupów polskich do biskupów niemieckich oraz niemal 30 lat po mszy świętej w Krzyżowej, podczas której Tadeusz Mazowiecki i Helmut Kohl przekazali sobie symboliczny znak pokoju, historia wciąż rzuca cień na relacje polsko-niemieckie.
Sprawa polskich strat wynikających z II wojny światowej nie pojawia się w relacjach bilateralnych po raz pierwszy. Na początku XXI wieku, gdy w Niemczech bardzo silną pozycję miał Związek Wypędzonych ze swoją charyzmatyczną i kontrowersyjną szefową Eriką Steinbach, ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński podjął decyzję o przygotowaniu raportu o stratach, jakie poniosła Warszawa w wyniku działań III Rzeszy Niemieckiej w czasie wojny. Była to raczej broń defensywna, do ewentualnego wykorzystania, gdyby pojawiające się w środowisku wypędzonych postulaty odszkodowawcze zaczęły przybierać bardziej realny kształt.
Aktywność Związku Wypędzonych i polska krytyka jego działalności pokazuje jednak dużo głębsze i znacznie ciekawsze zagadnienie – fundamentalną różnicę w postrzeganiu przeszłości przez Polaków i Niemców. Kolejne odsłony tego sporu pozwalają ułożyć mapę różnic i stworzyć obraz społecznych pamięci, w wielu punktach nieprzystających do siebie nawzajem.
Wypędzenia największą zbrodnią XX wieku?
Na mapie tej jedno z ważniejszych miejsc zajmuje kwestia przymusowych wysiedleń w czasie oraz po zakończeniu II wojny światowej. Szczególnie widoczne stało się to w trakcie debaty nad przygotowywanym przez Steinbach Centrum przeciw Wypędzeniom. W zamierzeniu miało ono skupiać się wyłącznie na tym aspekcie XX-wiecznych totalitaryzmów, w dodatku jedynie w marginalnym stopniu uwzględniając inne przesiedlenia niż te, które dotknęły Niemców. W wyniku międzynarodowych nacisków i protestów projekt został rozbudowany, a jego ostateczna wymowa złagodzona.