W artykule „Watykańskie spory o antykoncepcję" („Plus Minus", 10–11 marca 2018 r.) prof. Andrzej Paszewski porusza temat stosowania antykoncepcji w świetle doktryny Kościoła katolickiego. Podkreśla, że w latach 60. toczyły się dyskusje na temat etycznej dopuszczalności środków antykoncepcyjnych, i jednocześnie wyraża krytykę wobec doktryny Kościoła wyrażonej w encyklice „Humanae vitae" papieża Pawła VI oraz stanowiska Karola Wojtyły. W dużym skrócie, wymowa artykułu jest taka, że skoro były różne opinie wśród teologów katolickich, to sprawa nie jest do końca jasna, Wojtyła nie rozumiał argumentów na rzecz antykoncepcji, a doktryna Kościoła na ten temat to są mało uzasadnione „założenia".
Widzę w takim sposobie myślenia kilka podstawowych błędów. Przede wszystkim to, czy konkretne działanie jest dobre/etyczne, nie zależy od wyników głosowania. Albo coś jest dobre samo w sobie, albo nie jest. Ponieważ w latach 60. kwestia pigułki była sprawą nową, Kościół chciał ją dogłębnie zbadać, dlatego papież powołał komisję ekspertów. Celem takich komisji jest wspólne poszukiwanie prawdy, a nie walka o to, czyja racja będzie górą. Ostatecznie kwestię rozstrzygnął Paweł VI, stwierdzając w „Humanae vitae", że środki antykoncepcyjne nie służą dobru człowieka. Encyklika wyszła w roku 1968, gdy na zachodzie Europy trwała rewolucja seksualna. Na papieża posypały się gromy, gdyż uderzył w potężne interesy tych, którzy czerpali zyski z antykoncepcji. Ponadto niektórzy tzw. postępowi moraliści, nie czekając na wypowiedź Kościoła, już głosili odmienne tezy.
Dla katolików, kiedy papież wypowiada się z urzędu w sprawach wiary i moralności, sprawa jest jasna. Nie jest to opinia prywatna papieża albo taka, którą Kościół narzuca ludziom, ale stwierdzenie pewnej prawdy moralnej. W tym przypadku – że antykoncepcja sama w sobie jest niemoralna, nie służy dobru małżonków.
Takie stwierdzenie prawdy moralnej zawsze jest uzasadnione rozumowo. Za czasów kardynalskich Karol Wojtyła razem z krakowskimi współpracownikami dostarczył Pawłowi VI argumentów do encykliki „Humanae vitae". Ten temat wywołuje prof. Paszewski w swoim artykule. Wojtyła znakomicie rozumiał dylematy małżeńskie, prowadząc niemal od początku kapłaństwa duszpasterstwo z osobami młodymi. Doświadczenie rozmów z młodzieżą stało się inspiracją dla jego dzieła „Miłość i odpowiedzialność". I właśnie to doświadczenie duszpasterskie, pogłębione refleksją filozoficzną i głębokim życiem wiary, ukształtowało jego poglądy na seksualność. Akt seksualny jest w małżeństwie głębokim wyrazem miłości i oddania się sobie nawzajem, całkowitego daru z siebie, wyrazem pełnej jedności, przyjęciem drugiego człowieka takim, jaki jest, razem z jego seksualnością. Jest to nie tylko kwestia fizjologiczna, gdyż człowiek poprzez ciało wyraża swoją duszę, swoje wnętrze. Otóż, antykoncepcja niszczy tę jedność między małżonkami, wprowadza nieufność, gdyż już nie akceptują w pełni siebie razem ze swoją seksualnością.
Nie wspomnę już o tym, że antykoncepcja jest głęboko nieekologiczna, po prostu niezdrowa. Bombardowanie dużymi dawkami hormonów rozregulowuje organizm kobiety, powoduje wiele skutków ubocznych, a to, co nazywane jest antykoncepcją, w niektórych przypadkach ma działanie wczesnoporonne. Dlatego nie dajmy się wrobić w antykoncepcję, przy okazji nabijając kieszenie tym, którzy czerpią z tego niezłe zyski.