Antykoncepcja. Czy naprawdę warto?

Dla katolików, kiedy papież wypowiada się z urzędu w sprawach wiary i moralności, sprawa jest jasna. Zapobieganie ciąży za pomocą środków antykoncepcyjnych samo w sobie jest niemoralne, nie służy dobru małżonków – pisze Barbara Stefańska.

Aktualizacja: 31.03.2018 23:02 Publikacja: 31.03.2018 00:01

Antykoncepcja. Czy naprawdę warto?

Foto: AdobeStock

W artykule „Watykańskie spory o antykoncepcję" („Plus Minus", 10–11 marca 2018 r.) prof. Andrzej Paszewski porusza temat stosowania antykoncepcji w świetle doktryny Kościoła katolickiego. Podkreśla, że w latach 60. toczyły się dyskusje na temat etycznej dopuszczalności środków antykoncepcyjnych, i jednocześnie wyraża krytykę wobec doktryny Kościoła wyrażonej w encyklice „Humanae vitae" papieża Pawła VI oraz stanowiska Karola Wojtyły. W dużym skrócie, wymowa artykułu jest taka, że skoro były różne opinie wśród teologów katolickich, to sprawa nie jest do końca jasna, Wojtyła nie rozumiał argumentów na rzecz antykoncepcji, a doktryna Kościoła na ten temat to są mało uzasadnione „założenia".

Widzę w takim sposobie myślenia kilka podstawowych błędów. Przede wszystkim to, czy konkretne działanie jest dobre/etyczne, nie zależy od wyników głosowania. Albo coś jest dobre samo w sobie, albo nie jest. Ponieważ w latach 60. kwestia pigułki była sprawą nową, Kościół chciał ją dogłębnie zbadać, dlatego papież powołał komisję ekspertów. Celem takich komisji jest wspólne poszukiwanie prawdy, a nie walka o to, czyja racja będzie górą. Ostatecznie kwestię rozstrzygnął Paweł VI, stwierdzając w „Humanae vitae", że środki antykoncepcyjne nie służą dobru człowieka. Encyklika wyszła w roku 1968, gdy na zachodzie Europy trwała rewolucja seksualna. Na papieża posypały się gromy, gdyż uderzył w potężne interesy tych, którzy czerpali zyski z antykoncepcji. Ponadto niektórzy tzw. postępowi moraliści, nie czekając na wypowiedź Kościoła, już głosili odmienne tezy.

Dla katolików, kiedy papież wypowiada się z urzędu w sprawach wiary i moralności, sprawa jest jasna. Nie jest to opinia prywatna papieża albo taka, którą Kościół narzuca ludziom, ale stwierdzenie pewnej prawdy moralnej. W tym przypadku – że antykoncepcja sama w sobie jest niemoralna, nie służy dobru małżonków.

Takie stwierdzenie prawdy moralnej zawsze jest uzasadnione rozumowo. Za czasów kardynalskich Karol Wojtyła razem z krakowskimi współpracownikami dostarczył Pawłowi VI argumentów do encykliki „Humanae vitae". Ten temat wywołuje prof. Paszewski w swoim artykule. Wojtyła znakomicie rozumiał dylematy małżeńskie, prowadząc niemal od początku kapłaństwa duszpasterstwo z osobami młodymi. Doświadczenie rozmów z młodzieżą stało się inspiracją dla jego dzieła „Miłość i odpowiedzialność". I właśnie to doświadczenie duszpasterskie, pogłębione refleksją filozoficzną i głębokim życiem wiary, ukształtowało jego poglądy na seksualność. Akt seksualny jest w małżeństwie głębokim wyrazem miłości i oddania się sobie nawzajem, całkowitego daru z siebie, wyrazem pełnej jedności, przyjęciem drugiego człowieka takim, jaki jest, razem z jego seksualnością. Jest to nie tylko kwestia fizjologiczna, gdyż człowiek poprzez ciało wyraża swoją duszę, swoje wnętrze. Otóż, antykoncepcja niszczy tę jedność między małżonkami, wprowadza nieufność, gdyż już nie akceptują w pełni siebie razem ze swoją seksualnością.

Nie wspomnę już o tym, że antykoncepcja jest głęboko nieekologiczna, po prostu niezdrowa. Bombardowanie dużymi dawkami hormonów rozregulowuje organizm kobiety, powoduje wiele skutków ubocznych, a to, co nazywane jest antykoncepcją, w niektórych przypadkach ma działanie wczesnoporonne. Dlatego nie dajmy się wrobić w antykoncepcję, przy okazji nabijając kieszenie tym, którzy czerpią z tego niezłe zyski.

Argumentem za otwartością na prokreację jest także obecna sytuacja małżeństw. Czy za tę falę rozwodów i kryzysów nie jest w dużej mierze odpowiedzialna mentalność antykoncepcyjna? Nawet gołym okiem, obserwując otoczenie, widzę, że małżonkowie, którzy odrzucają antykoncepcję, są bardziej zjednoczeni, ufają sobie, powiedziałabym nawet – są szczęśliwsi.

Temu ma służyć nauka Kościoła – wskazuje drogę, która jest trudna, wymaga od mężczyzn i kobiet odwagi, wyrzeczenia, ale daje więcej szczęścia. Każdy ostatecznie robi, co chce, i nikt mu nie będzie zaglądać do łóżka. Warto się jednak zastanowić nad tym, czy antykoncepcja jest naprawdę dobra i czemu ma służyć. I nie przyjmować za pewnik tego, że „wszyscy tak robią".

Autorka jest pracownikiem instytucji kultury, dziennikarką

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

W artykule „Watykańskie spory o antykoncepcję" („Plus Minus", 10–11 marca 2018 r.) prof. Andrzej Paszewski porusza temat stosowania antykoncepcji w świetle doktryny Kościoła katolickiego. Podkreśla, że w latach 60. toczyły się dyskusje na temat etycznej dopuszczalności środków antykoncepcyjnych, i jednocześnie wyraża krytykę wobec doktryny Kościoła wyrażonej w encyklice „Humanae vitae" papieża Pawła VI oraz stanowiska Karola Wojtyły. W dużym skrócie, wymowa artykułu jest taka, że skoro były różne opinie wśród teologów katolickich, to sprawa nie jest do końca jasna, Wojtyła nie rozumiał argumentów na rzecz antykoncepcji, a doktryna Kościoła na ten temat to są mało uzasadnione „założenia".

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Kataryna: Panie Jacku, pan się nie boi
Plus Minus
Stanisław Lem i Ursula K. Le Guin. Skazani na szmirę?
Plus Minus
Joanna Mytkowska: Wiem, że MSN budzi wielkie emocje
Plus Minus
J.D. Vance, czyli marna przyszłość dla bidoków
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
Tomasz Terlikowski: Polski Kościół ma alternatywny świat. W nim świetnie działa Wychowanie do życia w rodzinie