Zmarły w 2015 roku Craven przeszedł do historii kina dzięki niskobudżetowemu horrorowi „Koszmar z Ulicy Wiązów" z 1984 r. Kosztujący milion dolarów film o mordującym nastolatków w ich śnie Freddiem Kruegerze zarobił 57 mln dol., stając się jednym z najpopularniejszych horrorów w dziejach. Stał się tak ikoniczny dla lat 80., że cytował go sam prezydent Ronald Reagan. Film doczekał się licznych krzyżujących konwencje kontynuacji z „Piątkiem 13-go" i dał wiatr w żagle wytwórni New Line Cinema, która inwestowała potem w odważne projekty, jak „Siedem" Davida Finchera. Ba, współprodukująca potem „Władcę pierścieni" niezależna wytwórnia została ochrzczona mianem „Domu, który zbudował Freddie".
Wes Craven, pisząc „Koszmar...", był już znany jako reżyser brutalnego i do dziś szokującego „Ostatniego domu po lewej" (1972) i kanibalistyczno-eugenicznego „Wzgórza mają oczy" (1977). Oba filmy wpisywały się w naznaczoną wojną w Wietnamie i aferą Watergate drapieżną rewolucję amerykańskiego kina lat 70., gdy amerykańska Nowa Fala pogrzebała wszechwładzę systemu studyjnego. Wówczas na scenie pojawił się też John Carpenter, którego „Halloween" (1978) dało początek podgatunkowi horroru, jakim jest slasher, choć jego źródeł należy szukać w „Psychozie" (1960) Alfreda Hitchcocka i „Podglądaczu" Michaela Powella z tego samego roku.
Carpenter stworzył postać Michaela Myersa, reprezentującego archetypiczne, czyste zło, terroryzujące ikoniczne dla amerykańskiego snu miejsce, jakim są przedmieścia. Carpenter, idąc drogą swojego mistrza Hitchcocka, operował atmosferą, napisaną przez siebie muzyką i budował grozę pracą kamery (w filmie nie ma prawie krwi), tworząc arcydzieło. Dwa lata po „Halloween", zapatrzony w film Carpentera Sean S. Cunningham stworzył serię o Jasonie Voorheesa, który mordował nie nożem jak Myers, ale maczetą.
Michael Myers, Jason Voorhees, Leatherface z wcześniejszej „Teksańskiej masakry piłą łańcuchową" (1974) Toby Hoopera, Laleczka Chucky z serii zapoczątkowanej w 1988 przez Dona Manciniego i oczywiście Freddie Krueger – wszyscy stali się nieodłączną częścią filmowego wychowania dzieciaków lat 80. i 90. Wes Craven niespodziewanie postanowił poszatkować ten świat ostrzem pazurów zdjętych z ręki Freddiego. Jego „Nowy Koszmar Wesa Cravena" z 1994 był pierwszym meta slasherem, który nie tylko wyszedł poza ramy gatunku, ale je przemielił i wyśmiał. Aktorzy z pierwszego filmu dekadę później zagrali samych siebie, doświadczających koszmaru w realnym życiu. Freddie zabija nawet grającego go w poprzednich seriach aktora Roberta Englunda. Film zebrał niezłe recenzje, ale przewrotka narracyjna zbyt mocno wyprzedziła swoje czasy. Dopiero współpraca z Kevinem Williamsonem przy „Krzyku" dała efekt, jaki Craven sobie wymarzył.
Czytaj więcej
W Konkursie Filmów Krótkometrażowych znalazły się 54 filmy z całego świata, nie przekraczające 30 minut, wybrane spośród blisko 2000 zgłoszeń