Dlaczego czuje się pan z tym niekomfortowo?
Bo uważam, że skoro były prezes sądu konstytucyjnego idzie pod Prokuraturę Krajową albo pod Sąd Najwyższy, żeby dać świadectwo, to jest to dowód, jak nisko upadliśmy, jak jesteśmy zdegradowani. Sądzę, że „oni" mają w nosie, czy ja tam jestem czy nie.
A ja nie mogę nie pójść, gdy mam do czynienia z zaszczuwaniem porządnego człowieka. Nawet gdy pracowałem w Fundacji Helsińskiej i czasami musiałem prowadzić sprawy ludzi, których historiami kryminalnymi się brzydziłem, i ściskać im dłonie, to nie czułem takiego dyskomfortu.
A jakie sprawy pan zapamiętał z tamtego okresu?
Prowadziłem m.in. sprawę Grzegorza Piotrowskiego, zabójcy ks. Jerzego Popiełuszki, który skarżył się, że jest traktowany gorzej niż jego współwięzień, który zamordował żonę. Tamten dostał przepustkę na święta, a Piotrowski nie choć, obaj odbyli podobną część kary, co ich uprawniało do starania się o przepustkę. Nie pamiętam, czy taką przepustkę dostał. Mieliśmy też sprawę b. pułkownika SB Adama Pietruszki, który odbywał wyrok 25 lat więzienia za nakłanianie do zabójstwa ks. Popiełuszki. Jego 14-letni syn przyszedł do Fundacji i powiedział, że ojciec ujawni informacje o roli generałów Władysława Ciastonia i Zenona Płatka w tym zabójstwie, pod warunkiem że zagwarantujemy mu bezpieczeństwo. Pojechaliśmy z Markiem do niego do więzienia. Pietruszka zażądał od nas gwarancji, że w zamian za obciążenie Ciastonia i Płatka Sąd Najwyższy zwolni go z dalszego odbywania kary. Takich możliwości nie mieliśmy, ale obiecałem mu, że pójdę do prokuratora Józefa Gurgula i zobaczymy, jakie on ma stanowisko. I Gurgul rzeczywiście doprowadził do procesu w sprawie kierowniczej roli Ciastonia i Płatka w tamtej zbrodni. Odbył się proces jednego i drugiego.
Obaj zostali uniewinnieni.
To prawda. Ale zostały ujawniona ich rola i mechanizmy działania SB.
Wróćmy do czasów obecnych. W 2019 roku po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji przestał pan być bohaterem opozycji, bo niezbyt przychylnie wypowiedział się pan o demonstrujących przeciwko temu wyrokowi.
Tak nie było. Jeżeli ma pani na myśli wywiad przeprowadzony przez Roberta Mazurka, to rozmawialiśmy o protestach studenckich w Santiago de Chile i protestach we Francji oraz w USA w 2020 roku, podczas których dochodziło do wyrywania kostek brukowych i rzucania nimi w policję, do rabowania aptek, podpaleń śmietników itd. Nadal uważam, że to było bezrozumne działanie, niszczące wszystko w zasięgu ręki, zatem bezprawne. Mierzi mnie też wchodzenie do świątyń i bluzganie. Ale gdzie tu kobiety? Tymczasem wyszło na to, że skrytykowałem demonstracje związane z aborcją i stałem się dobrym kąskiem dla radykalnej lewicy i radykalnej prawicy. Jedni i drudzy ucieszyli się, że dopadli Rzeplińskiego.
Rozumiem, że nie poważa pana radykalna prawica, ale dlaczego nie lubi pana radykalna lewica?
No, nie lubią mnie. Nie wiem dlaczego, bo z nimi nie rozmawiałem.
Może dlatego, że Trybunał Konstytucyjny pod pana przewodnictwem orzekł, że klauzula sumienia lekarza jest ważniejsza od prawa kobiety do przerwania ciąży?
Rzeczywiście, rozstrzygaliśmy w Trybunale kwestię klauzuli sumienia lekarzy i uznaliśmy, że lekarz nie może być zmuszony do przerwania ciąży. Będę bronił tamtego werdyktu. Uważam, że w sytuacji takiego konfliktu życie matki jest ważniejsze, ale to państwo powinno znaleźć lekarza, którego system wartości nie koliduje z przerywaniem ciąży, a nie lekarz, który odmówił wykonania aborcji.
I to nie znaczy, że zgadzam się orzeczeniem Trybunału o aborcji eugenicznej z 2019 roku. Moim zdaniem ten zeszłoroczny wyrok spowodował, że sytuacja kobiet, również w psychologicznym ujęciu, uległa pogorszeniu. Sąd konstytucyjny nie ma prawa wydawać orzeczeń, które pogarszają relacje między niektórymi obywatelami a państwem, mającym obowiązek dbania o wszystkich obywateli. Nigdy nie podpisałbym się pod takim wyrokiem.
Przecież pan uważa, że aborcja jest zabójstwem. Jak to można pogodzić?
Uważam, że aborcja jest zabójstwem, czyli pozbawieniem życia. Ale nawet w kodeksie karnym ma pani różne określenia związane z okolicznością pozbawienia kogoś życia. Czym innym jest zabójstwo z premedytacją, czym innym bójka ze skutkiem śmiertelnym, czym innym wypadek drogowy, w którym były ofiary śmiertelne. Te przypadki są traktowane w prawie karnym inaczej niż zabójstwo z premedytacją i aborcja też powinna być inaczej traktowana, co nie zmienia faktu, że życie istoty ludzkiej zostaje przerwane. Gdy dochodzi do konfliktu między życiem lub zdrowiem ciężarnej kobiety a życiem jej płodu, decyzję podejmuje matka. Podobnie jak w przypadku ciąży będącej wynikiem gwałtu. W takiej tragicznej sytuacji życiowej kobieta winna mieć wsparcie instytucji państwa.
O rozmówcy:
Andrzej Rzepliński
Prawnik, profesor nauk prawnych, nauczyciel akademicki, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, w latach 2007–2016 sędzia Trybunału Konstytucyjnego, w latach 2010–2016 prezes TK. Członek PZPR od 1971 r. Z członkostwa w partii zrezygnował w grudniu 1981 r. W latach 80. należał do Solidarności. Członek Komitetu Helsińskiego w Polsce. Działał jako ekspert ONZ, Rady Europy i OBWE. Specjalizuje się w kryminologii, prawie karnym i prawach człowieka. Jako ekspert sejmowy współpracował przy ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej.