Małgorzata Pakier: Kryzys–ekonomiczny, polityczny czy społeczno-kulturowy – to jedno ze słów kluczy dzisiejszego dyskursu publicznego. Czy rzeczywiście żyjemy w dobie gwałtownych zmian na gorsze?
Iwan Krastew:
Współczesny człowiek ma ciągłe wrażenie kryzysu, to nieodłączny element nowoczesności. Co jakiś czas zmienia się tylko nasza odpowiedź na pytanie, na czym ten kryzys polega. Powiedziałbym, że dzisiaj jest on przede wszystkim związany z poczuciem, że świat znalazł się w punkcie zwrotnym. Reprezentanci bardzo różnych punktów widzenia prawdopodobnie zgodziliby się ze stwierdzeniem, że ludzkość wyczerpuje pewne limity i zbliża się do granicy, poza którą trzeba będzie wypracować nową definicję człowieka, nową definicję społeczeństwa.
Weźmy na przykład dramatyczną zmianę postrzegania relacji człowiek–natura. Niezależnie od wszystkich różnic między stronami sporu o zmiany klimatu dla wszystkich jest już dziś jasne, że działalność człowieka i naturalne procesy przyrodnicze mogą doprowadzić do katastrof o podobnej skali. Czy to oznacza, że potencjał zniszczenia, którym dysponuje ludzkość, dorównuje siłom natury? Nigdy wcześniej w ten sposób nie myśleliśmy, a dziś to przekonanie powszechne, nie tylko wśród intelektualistów i ekspertów, ale i zwykłych ludzi.
Zmiany zachodzą też w wymiarze technologii, co wyraźnie uświadomiły nam wydarzenia ostatniego roku. Podczas lockdownu nie wolno nam było przejść na drugą stronę naszej ulicy, a jednocześnie mogliśmy bez przeszkód rozmawiać i widzieć się z ludźmi z najodleglejszych zakątków kuli ziemskiej. Skoro postęp samej technologii komunikacyjnej zmienia nasze postrzeganie świata, co powiedzieć o inżynierii genetycznej? Współczesny człowiek staje przed problemami moralnymi, których nigdy wcześniej nie było: czy mamy etyczne prawo modyfikować ludzki genom, żeby powstrzymać choroby? Nagle zdajemy sobie sprawę, że żyjemy w zupełnie nowej rzeczywistości: każdy z nas może zarazić się wirusem z odległej części świata, ale z drugiej strony szczepionkę udało się wyprodukować już w zaledwie kilka miesięcy po tym, jak zaczęła się pandemia.