Miasteczko Tykocin na Podlasiu, na zachód od Białegostoku, jest klejnocikiem. Co drugi dom tu to zabytek. Widok Rynku z pomnikiem hetmana Stefana Czarnieckiego, zbudowanym w XVIII wieku przez Branickich, i z bazyliką Trójcy Świętej, zamykającą perspektywę, wygląda jak na pocztówce. Bryła barokowego kościoła wydaje się skądinąd znajoma.
Tak, znamy ją z kolejnych filmów Jacka Bromskiego: „U Pana Boga ..." („za piecem, „w ogródku", „za miedzą"). Tykocin udaje tam podlaski Królowy Most, choć zdjęcia kręcone były też w kilku innych miejscowościach. We wrześniu Bromski zaczyna prace nad kolejną, czwartą częścią.
W odrodzonym kinie Hetman
To daje mieszkańcom od ponad 20 lat dodatkowe otrzaskanie się ze światem filmu. A zarazem Tykocin jest mały, to ledwie 2 tysiące mieszkańców. Jakaś część na obrzeżach wciąż żyje z rolnictwa, inna grupa jeździ do pracy w pobliskim Białymstoku, mamy tam też wielką pralnię obsługującą szpitale całego regionu. Dopiero w roku 1993 zdewastowany podczas wojen Tykocin odzyskał prawa miejskie. Dziś sporo tu turystów. Poza zabytkami szukają miejsc upamiętniających Bociana, policjanta Cielęckiego, Struzikową, komendanta Henryka, proboszcza Antoniego i innych bohaterów Bromskiego.
Ci, którzy pamiętają Tykocin sprzed kilkudziesięciu lat, nie mogą się nadziwić. Odnowione miasteczko stało się śliczne, jest symbolem nowej twarzy Podlasia czy szerzej ściany wschodniej. Ale że stanie się na chwilę miejscowością festiwalową, i to nie z inicjatywy świata filmu, lecz miejscowego samorządu i pewnego katolickiego radia, tego byśmy się nie domyślili. A tak się stało.
Na Tykocińską Akademię Kresową pieniądze wyłożył Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego i fundacja KGHM. Organizatorem była Fundacja Projekt Życie związana z diecezjalnym Radiem Nadzieja z Łomży. Chociaż Tykocin jest blisko Białegostoku, to kościelnie należy do diecezji łomżyńskiej. Obiekty na festiwal udostępnił burmistrz Tykocina Mariusz Dudziński, miejscowy rzutki biznesmen, rządzący tu pierwszą kadencję, od 2019 roku.