Robert Mazurek: Wojak i poetessa

Bo ja już, proszę pana, nie jestem młody gniewny. Jestem co najwyżej stary wku... – powiedział mi przed laty znany aktor. Niestety, nie mogę powiedzieć który, bo zmienił zdanie i od tego czasu znacznie odmłodniał. Co ważniejsze, procesu dziecinnienia jeszcze nie skończył, mogłoby mu się więc zrobić przykro, a szloch źle wpłynąłby na cerę i zdobiący ją trądzik.

Aktualizacja: 02.05.2021 20:23 Publikacja: 02.05.2021 00:01

Robert Mazurek: Wojak i poetessa

Foto: tv.rp.pl

Celebryci wiedzą to od dawna, teraz także coraz więcej polityków dochodzi do wniosku, że ze starością im nie do twarzy. Ta – starość, nie twarz – kojarzyła się przecież z mądrością, a odkąd to nie mądrość jest w cenie, ale jędrność, to i starość stała się niemodna. Postanowiono ją więc skasować. 50 to nowe 30 – piszczą więc damy w wieku balzakowskim, a inteligentny skądinąd aktor opowiada, jak to sfałszował metrykę urodzenia, co z miejsca uczyniło go o trzy dekady (!) młodszym. I nikt się z nich nie śmieje, co łatwe nie jest, przyznacie sami.

Pierwszy fałszował metrykę Leszek Miller, ale ten był mocny tylko w gębie. Teraz przyszedł czas na premiera, który chce być mocny w pięściach, i dlatego Kazimierz Marcinkiewicz już za miesiąc zadebiutuje na bokserskim ringu. Kpiny z Marcinkiewicza to rozrywka zdrowa i tania, dlatego państwo wybaczą, ochoczo skorzystam, w końcu z tanich rozrywek pozwalam sobie czasem tylko na leniwe w barze mlecznym.

„Pamiętajmy, że w boksie bardzo ważna jest głowa, a u mnie sfera mentalna jest bardzo mocna. Mam mentalność zwycięzcy" – wydeklamował pan premier. Mówił coś jeszcze, ale przy zwycięzcy się zakrztusiłem i nie dosłyszałem, co dalej. Może o poezji było? W końcu namacalny, że tak się wyrażę, kontakt z poezją pan Kazimierz ma już za sobą. Był bolesny, ale literatura wymaga poświęceń. Sport również. Można rower stracić, gdy go komornik zajuma – to wciąż reperkusje po wieczorkach poetyckich – grunt, by nie tracić ideałów.

Tu pytanie: kiedy ostatnio widzieli państwo walkę bokserską? Nie musi być cała, broń Boże, wystarczą fragmenty w telewizorze. Półnadzy gladiatorzy wyglądają troszkę inaczej niż w czasach rzymskich, choćby dlatego, że mają na ciele tatuaże chwilowe. Wiecie państwo, jak dzieci na wakacjach nad morzem, które sobie kalkomanię z księżniczką przykleją albo henną dinozaura na chuderlawej łydce sportretują. Gladiatorzy mają tatuaże reklamowe, wyskakuje więc taki z napisem „Wojak" i wiadomo, że to nie pseudonim sceniczny, tylko napój, rzekomo piwo. Bardzo to urocze, zwłaszcza jak tatuaży jest więcej.

No i – imaginujcie sobie państwo – pan premier też się wytatuuje. Stop hejterzy, dodajmy, iż niekomercyjnie, bo cała bijatyka jest charytatywna, więc zarabianie kasy z przesłaniem nie konweniuje, ale jednak się przyozdobi. Będzie miał na sobie przekaz polityczny. Tu też coś klarował zawzięcie, ale mnie znów gwałtowny atak kaszlu z wesołości dopadł, nie wiem więc, czy tę myśl rozwinął. Pan Kazimierz był już wszędzie, nie zdziwię się, jak zobaczę go pod rękę z panną Lempart na Strajku Kobiet albo w tanecznym uścisku z Biedroniem podczas Parady Równości. Dość powiedzieć, że w świetle deklaracji jego poglądy obecne sytuują go w dolnych strefach KOD-u, który to KOD podobno jeszcze istnieje, ale najlepsze lata też już ma za sobą. Dobrana para, chciałoby się rzec. Wolę się nie domyślać, jakież to hasła zaprezentuje na swym ciele pan Kazimierz, mniemać można, iż jego copywriterem jest wicepremier Roman i będzie to widowisko, jakich mało.

Ale dość krotochwil, w końcu casus byłego premiera wymyka się prostym kryteriom. To nie rozpaczliwe zabieganie o uwagę, gdy lud coraz mniej chętnie w jego stronę zerka, a w każdym razie nie tylko to. Nie da się też wszystkiego wytłumaczyć kryzysem wieku średniego i spiskiem Episkopatu Polski oraz Opus Dei, które wynajęły pannę Izabel po to, by była wieczną przestrogą dla spragnionych wrażeń panów po pięćdziesiątce. Chcesz zabawy i młodości? Zerknij, tak skończyć się to może.

Nie, proszę wycieczki, Marcinkiewicz to nie jednostka, to legion, to nie wyjątek, to reguła. Starości mówimy gromkie nie, bo nie tylko nie jest fotogeniczna, ale też nieuchronnie kieruje nasze myśli ku sprawom ostatecznym, a to tereny grząskie. No bo jaką reklamę można przy takich rozważaniach sprzedać? Zestawu do eutanazji?

Celebryci wiedzą to od dawna, teraz także coraz więcej polityków dochodzi do wniosku, że ze starością im nie do twarzy. Ta – starość, nie twarz – kojarzyła się przecież z mądrością, a odkąd to nie mądrość jest w cenie, ale jędrność, to i starość stała się niemodna. Postanowiono ją więc skasować. 50 to nowe 30 – piszczą więc damy w wieku balzakowskim, a inteligentny skądinąd aktor opowiada, jak to sfałszował metrykę urodzenia, co z miejsca uczyniło go o trzy dekady (!) młodszym. I nikt się z nich nie śmieje, co łatwe nie jest, przyznacie sami.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich