Związkowcy zamierzają uniezależnić nauczycielskie płace od woli polityków i powiązać je ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce. Tak wynika z obywatelskiego projektu nowelizacji Karty nauczyciela, złożonego w Sejmie jeszcze w zeszłej kadencji. Nie podlega zasadzie dyskontynuacji prac. Na rozpoczynającym się w czwartek posiedzeniu ma odbyć się jego pierwsze czytanie.
Średnie wynagrodzenie nauczycieli — obiektywny wskaźnik
Zgodnie z projektem nauczyciel stażysta miałby otrzymywać średnie wynagrodzenie na poziomie 90 proc. przeciętnego wynagrodzenia w trzecim kwartale poprzedniego roku. W 2023 r. było to 7194,95 zł.
Czyli średnie wynagrodzenie nauczyciela rozpoczynającego karierę zawodową powinno wynosić 6476,35 zł. Nauczyciel mianowany powinien zaś zarabiać 125 proc. przeciętnego wynagrodzenia (8993,69 zł), a dyplomowany – 155 proc. (11152,17 zł). To dużo więcej niż kwoty zaproponowane przez koalicję rządzącą.
Jak podaje resort edukacji, nauczyciele początkujący otrzymają w tym roku 33 proc. podwyżki, co pozwoli na wzrost wynagrodzenia średniego o 1576,71 zł – do 6354,57 zł brutto. Średnie wynagrodzenie nauczycieli mianowanych wzrośnie o 1720,04 zł i wyniesie 7453,47 zł brutto. Średnie wynagrodzenie nauczycieli dyplomowanych wzrośnie o 2197,80 zł i będzie wynosiło 9523,88 zł brutto.
– Nie jesteśmy przywiązani do procentów. To i data wejścia w życie przepisów stanowią pole do negocjacji. Chcemy jednak odejść od ustalanej przez polityków kwoty bazowej na rzecz powiązania nauczycielskich płac z przeciętnym wynagrodzeniem. Zdarzało się, że na kilka lat politycy zamrażali kwotę bazową. Po zmianie prawa będzie to niemożliwe – mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.