Przecież to zalecenia, a nie nakazy
Przeprowadzenie postępowania dowodowego z poszanowaniem praw stron wykazałoby, że protestujący zachowywali nakazany dystans, a jego złamanie mogło nastąpić jedynie na skutek działań policji, otaczającej protestujących coraz ciaśniejszym kordonem, tak jak w manifestacji 16 maja w Warszawie. Za to trudno przypisać winę protestującym, a tylko zawinione przekroczenie przepisów administracyjnych może stać się podstawą nałożenia kary pieniężnej. W tym kontekście ciekawa jest wykładnia prawa przez premiera Mateusza Morawieckiego, który stwierdził, że przepis, którego sam nie przestrzegał, o zachowaniu dystansu sanitarnego w restauracji „jest zalecany, ale nie nakazywany". Są równi i równiejsi?
W sprawach, w których nałożono drakońskie kary pieniężne na protestujących, sanepid, nie dopuszczając ich do udziału w postępowaniu (o karach dowiedzieli się z decyzji doręczanych przez policję), naruszył art. 10 § 1 kpa, który nakazuje zapewnienie stronom czynnego udziału w każdym stadium postępowania, a przed wydaniem decyzji umożliwić im wypowiedzenie się co do zebranych dowodów i materiałów oraz zgłoszonych żądań. Zgodnie zaś z art. 10 § 2 kpa można odstąpić od zasady określonej w § 1 tylko w przypadkach, gdy załatwienie sprawy nie cierpi zwłoki ze względu na niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia ludzkiego albo ze względu na grożącą niepowetowaną szkodę materialną. Skorzystanie z regulacji art. 10 § 2 kpa możliwe jest jedynie w przypadkach wyjątkowych, a dokonywanie wykładni rozszerzającej tego przepisu jest niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa.
Zgodnie z art. 8 ust. 1 kpa organy administracji publicznej mają obowiązek prowadzić postępowanie w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej, kierując się zasadami proporcjonalności, bezstronności i równego traktowania. Z kolei art. 11 kpa wskazuje, że organy administracji publicznej powinny wyjaśniać stronom zasadność przesłanek, którymi kierują się przy załatwieniu sprawy. Żadna z tych zasad nie znalazła zastosowania. Protestujący artyści otrzymali kary po 10 tys. zł z naruszeniem ich konstytucyjnych praw i wolności. Doszło do naruszenia zasady proporcjonalności, wyrażonej w art. 31 ust. 3 konstytucji in fine – w zakresie wysokości kary pieniężnej orzeczonej na podstawie art. 48a ust. 1 pkt 1 ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi z 2008 r. (tzw. ustawa epidemiologiczna). Stosownie do art. 31 ust. 3 konstytucji ograniczenia w zakresie korzystania z wolności i praw mogą być ustanawiane tylko wtedy, gdy są konieczne. Nakładanie kar pieniężnych w wysokości opisanej w art. 48a ust. 1 ustawy epidemiologicznej nie jest niezbędne dla ochrony zdrowia i życia ludzkiego – a efekty wprowadzenia tej regulacji nie pozostają w proporcji do nakładanego na obywatela ciężaru. Omawiany przepis ustawy epidemiologicznej przewiduje zagrożenie wysoką karą pieniężną w granicach 5–30 tys. zł. Dla porównania, art. 27 ust. 1 ustawy z 2002 r. o stanie klęski żywiołowej, która ustanawia tożsame, a nawet dalej idące ograniczenia co ustawa epidemiologiczna, przewiduje zagrożenie znacznie niższą karą, w granicach określonych przez przepisy kodeksu wykroczeń, czyli od 20 zł do 5 tys. zł.
Nie ma takich okoliczności
Wreszcie stwierdzenie, że decyzja podlega natychmiastowemu wykonaniu na podstawie art. 48a ust. 4 ustawy epidemiologicznej, sprzeczne jest z konstytucyjną zasadą proporcjonalności. Nie ma konieczności wprowadzania tego rozwiązania dla osiągnięcia celu regulacji. Dla porównania, zgodnie z art. 108 § 1 kpa decyzji może być nadany rygor natychmiastowej wykonalności, gdy jest to niezbędne ze względu na ochronę zdrowia lub życia ludzkiego albo dla zabezpieczenia gospodarstwa narodowego przed ciężkimi stratami bądź też ze względu na inny interes społeczny. W niniejszej sprawie żadna z takich okoliczności nie zachodzi.
Decyzje wymierzające drakońskie kary nie mają nic wspólnego z praworządnością, a opisane sposoby działania organów administracji państwowej (sanepidu) prowadzą do konkluzji, że mamy do czynienia z państwem opresyjnym. Nie poprawiają sytuacji działania policji – wywożenie protestujących do odległych o kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zdarzenia komisariatów przypomina bardzo złe praktyki z PRL-u. Działania sanepidu i policji być może osiągną cel zastraszenia i powstrzymania protestów, ale na pewno nie budują autorytetu tych instytucji i samego państwa.
Autor jest prezesem