Odpowiadając już następnego dnia po ukazaniu się mego artykułu w Rzeczpospolitej z dnia 27.04.2021 r. w sprawie sporu o frankowiczów, prof. E. Łętowska zachęca mnie już w pierwszym zdaniu do udzielenia odpowiedzi. Pisze bowiem: „Gdyby prof. Sołtysiński, przystępując do polemiki zapoznał się z nie z jedną, ale w sumie z pięcioma innymi moimi wypowiedziami w tym sporze (...), zapewne nie zadawałby ani pytania tworzącego lead artykuł z 27.04.2021 r., ani wielu innych pytań". Tymczasem przytoczone twierdzenie Łętowskiej, w którym wytyka mi, że polemizuję tylko z jednym jej artykułem bez zapoznania się z pełną gamą jej polemik z ekonomistami w kilku czasopismach wcale nie uzasadnia jej tezy, że moje wątpliwości i pytania stanowią rezultat pominięcia kilku pozycji Autorki. Tytuł i zdanie otwierające artykuł pt. „Profesorowie objaśniają świat" utwierdzają mnie w przekonaniu, że niedoskonałość stanowiska Łętowskiej w sporze z Balcerowiczem wynika chyba stąd, że przywiązuje nieco nadmierną wagę do swoich twierdzeń, bez wykazania ich prawdziwości, a często nawet uprawdopodobnienia wyrażanych sądów. Dotyczy to tym bardziej wielu negatywnych opinii o osobach fizycznych i prawnych. W artykule „Która strona ma rację" odważyłem się zadać to pytanie i skonfrontować pięć głównych przesłanek wysuniętych przez Łętowską przeciwko konkretnym argumentom Balcerowicza, które pozostawiła niemal zupełnie bez odpowiedzi, wyjąwszy ogólne odesłanie do prokonsumenckiego orzecznictwa TSUE i gołosłowne zarzuty, że banki „łamały masowo" prawo, ukrywały „przemyślnie" rzeczywiste ryzyko transakcji, a Balcerowicz i inni jej polemiści biorą udział w bankowej ofensywie medialnej – „o niestety, interesownym, lobbystycznym charakterze".
Przyznaję, że porównywałem stanowiska dwóch głównych polemistów wyrażone w konkretnych artykułach i nie zapoznałem się gruntownie z obszernym dorobkiem publicystycznym prof. Łętowskiej. Jako interwenient uboczny o skromnym dorobku na tym polu, brałem przykład z doświadczonej koleżanki, którą do polemiki z Balcerowiczem „sprowokował również jego jeden artykuł" (Rz. z 18.03.2021).
Odpowiadając na pytanie, „która strona ma rację" zauważyłem, że „mocnym" twierdzeniom Łętowskiej towarzyszą szlachetne intencje obrony strony słabszej i respektowania prawa unijnego, natomiast brak wystarczającej argumentacji zwłaszcza faktograficznej. Autorka sprawia wrażenie, że jej dorobek uzasadnia immunitet dowodzenia. Moja szczera, lecz życzliwa w istocie uwaga, nie została jednak uwzględniona. W kolejnej replice znowu uderza łatwość wysuwania oskarżeń wobec banków. Autorka oskarża je o stosowanie prawnego hazardu, niemoralne stwarzanie iluzji bezpieczeństwa transakcji wobec frankowiczów, prowadzenie agresywnej kampanii reklamowej i przedkładanie im wybiórczych danych co do wahań kursowych w zbyt krótkim okresie w stosunku do czasu trwania umowy (Profesorowie objaśniają świat – 29.04.2021). Takie praktyki mogą naruszać unijne standardy informacji konsumentów w konkretnych sytuacjach, lecz w artykułach Łętowskiej brak dowodów, że były one stosowane przez banki masowo. Brakuje nawet konkretnych przykładów stosowania agresywnych kampanii na szeroką skalę. Przykłady stosowania nieuczciwych praktyk mogły mieć miejsce, a w sądach zawisły spory w podobnych sprawach, ale nawet wobec tak „podejrzanych" instytucji finansowych jak banki, profesorów obowiązuje obiektywizm i unikanie generalizowania pejoratywnych ocen opartych na nielicznych kazusach lub uprzedzeniach.
Moje oczekiwania okazały się również zgodne z ostatnim wyrokiem TSUE z 29.04.2021 r. w sprawie C-19/20, który rozczarował obóz frankowiczów. Uważam, że stanowisko TSUE jest nadal korzystne dla konsumentów. Trybunał mógł natomiast rozczarować nie tylko frankowiczów, lecz także prawników reprezentujących ich w sporach z bankami, a nawet ekspertów tych środowisk powoływanych w pismach procesowych. „Objaśniając świat" (artykuł z 29.04.2021 r.) Łętowska twierdzi, że wyrok TSUE (C-485-19) dostarcza argumentów, że w razie unieważnienia umowy kredytu brak możliwości wynagrodzenia banku za korzystanie z kapitału przez kredytobiorcę. Pytania zadane Sądowi Najwyższemu, który będzie wkrótce orzekał zmierzają m.in. do wyjaśnienia tej sprawy. Tymczasem jednak wyrok TSUE z dnia 29.04.2021 r. nie wyklucza ostatecznie dochodzenia przez bank wynagrodzenia za korzystanie z udzielonego kredytobiorcy kapitału w razie unieważnienia umowy kredytu. Odpowiadając na piąte pytanie w sprawie C-19/20 TSUE orzekł, że do sądu krajowego, który stwierdził nieuczciwy charakter warunku w umowie kredytu należy poinformowanie konsumenta „w ramach krajowych norm proceduralnych (...) o konsekwencjach prawnych, jakie może pociągnąć za sobą stwierdzenie nieważności takiej umowy (...)" (pkt 98-99 tego wyroku). Co więcej, w myśl tego orzeczenia sąd krajowy powinien w szczególności wyjaśnić konsumentowi z urzędu, czy w razie gdy niezastosowanie nieuczciwego warunku prowadzi do unieważnienia całej umowy, to może on być narażony na „roszczenia restytucyjne, jak przewiduje to sąd odsyłający w sprawie w postępowaniu głównym" (pkt 98 wyroku).
Najnowszy precedens podkreśla dwukrotnie, że celem dyrektywy jest wyłączenie zastosowania tylko „warunków uznanych za nieuczciwe, przy jednoczesnym zachowaniu, co do zasady, pozostałych warunków umowy (wyroki C-96//16 i C-94/17) .