Małżonkowie mają równe prawa i obowiązki w swym związku. Są obowiązani do wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy i wierności oraz do współdziałania dla dobra rodziny, którą założyli. Kwestia ta nie ulega wątpliwości ani na gruncie ustawy (art. 23 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego), ani orzecznictwa, w którym często podkreśla się, że te oraz inne powzięte przez małżonków zobowiązania i obietnice – niezależnie od późniejszego faktycznego rozpadu relacji –zachowują aktualność aż do prawomocnego rozwiązania małżeństwa przez rozwód. W konsekwencji – na gruncie przepisów i praktyki sądowej małżonkowie, choćby nie łączyło ich już niemal nic ponad wpisy w aktach stanu cywilnego, co do zasady nie mogą ułożyć sobie życia na nowo, założyć rodziny czy po prostu – normalnie żyć. Często bowiem pouczani są przez swoich prawników (skądinąd słusznie), że zamieszkanie z inną osobą, spłodzenie z nią potomstwa czy choćby upublicznienie informacji o nowym związku na sprawie rozwodowej może być odczytane jako zachowanie podrywające autorytet zdradzanego małżonka, a tym samym wobec niego nielojalne i świadczące (trudno się nie zgodzić) o niewierności.
Przemiany rodziny
Rozwód był zawsze i często nadal bywa postrzegany jako oznaka przemian, jakim ulega instytucja rodziny funkcjonująca w zmiennym społeczeństwie. Nowe trendy i potrzeby widział ustawodawca, wprowadzając w 1946 r. możliwość rozwiązania małżeństwa przez cywilny rozwód. W 1964 r. podwyższył do lat 21 granicę wieku umożliwiającą mężczyźnie zawarcie małżeństwa czy wprowadzenie obowiązku alimentacyjnego wobec nieletnich dzieci. Kolejne przemiany społeczne i gospodarcze przyniosły wprowadzenie w 1975 r. obowiązkowych sesji pojednawczych, konieczność przesłuchania świadków rozpadu małżeństwa, o ile zaowocowało ono wspólnymi dziećmi, rozstrzygnięcia o sposobie korzystania przez rozwiedzionych ze wspólnego lokalu (co było ukłonem wobec doskwierającego obywatelom kryzysu mieszkaniowego) oraz utworzenia Funduszu Alimentacyjnego zarządzanego przez ZUS – jako odpowiedź na potrzeby rodziny w przypadku niemożności wyegzekwowania alimentów. Rangę spraw rozwodowych podniesiono, przenosząc je do sądów okręgowych.
Czytaj także: Rozkład pożycia małżeńskiego różne ma powody
Wprowadzone przed laty zmiany w obrębie szeroko rozumianego prawa rodzinnego i procedury cywilnej tworzą szkielet dyskursu o aktualności obecnych przepisów wobec przeobrażeń, jakim ulega polska rodzina, oraz tempa, w jakim do tego dochodzi. I ewentualnej korekty przepisów.
Liczby są ważne
Z tego względu istotną rolę przypisuje się liczbom obrazującym tendencje rozwodowe, czerpiącym z takich danych jak choćby ogólna liczba zawieranych małżeństw w relacji do liczby orzeczonych rozwodów czy średni czas trwania małżeństwa. Choć dane z ostatnich lat wskazują, że blisko co trzecie małżeństwo rozpada się, rozwód, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach, nadal postrzega się jako anomalię, a próby ułożenia sobie życia przez osoby, które od współmałżonka odeszły, ocenia się negatywnie. Nierzadko, jeśli za rozpadem związku stoi jakaś forma przemocy – społecznej krytyce poddaje się działania osoby jej doświadczającej, a zmierzającej do uzyskania pomocy („ojciec mówił, że mama nie jest Katoliczką, skoro wzywa na niego Policję", „sąsiedzi wiedzieli, ale uważali, że to nie ich sprawa i do ojca nic nie mają"). Późniejsze starania o ułożenie sobie względnie normalnego życia bez współmałżonka bywają oceniane negatywnie także na poziomie orzeczniczym.