VAT na e-booki: liczy się treść, a nie nośnik

Książki tradycyjne i elektroniczne są podobne i dlatego powinny być tak samo opodatkowane – pisze prawnik.

Publikacja: 22.07.2015 09:18

Foto: Rzeczpospolita, Paweł Gałka

Książki i inne wydawnictwa elektroniczne, mimo że mają taką samą zawartość intelektualną jak papierowe, obłożone są podstawową stawką podatku od wartości dodanej (VAT) – dzisiaj w Polsce to 23 proc., podczas gdy wydania tradycyjne korzystają z preferencyjnego opodatkowania (obecnie w Polsce 8 proc.). Cierpią na tym przede wszystkim czytelnicy, którzy faktycznie płacą wyższy podatek w cenie produktu.

Pokrzywdzone są także osoby ze specjalnymi potrzebami, np. niewidome, które mogłyby korzystać z wielu ułatwień technologicznych e-booków. Sytuacja jest tym bardziej absurdalna, że książki w postaci elektronicznej wydane na płycie CD albo CD-ROM korzystają z opodatkowania niższą stawką. W rezultacie e-booki przesyłane e-mailem, udostępniane w streamingu lub dostępne do pobrania z witryny internetowej są droższe od tych, które można kupić na jakimkolwiek nośniku fizycznym.

Ustawodawca europejski nie uwzględnia orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE (TS UE), zgodnie z którym podobnie opodatkowane powinny być te towary czy usługi, które są podobne z punktu widzenia przeciętnego konsumenta. Dyrektywa VAT pomija w tym zakresie ocenę czytelników, dla których najważniejsza jest treść publikacji, a nie nośnik.

Na skargi wydawców i czytelników zareagował rzecznik praw obywatelskich (RPO), który w grudniu 2013 r. złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego (TK), skarżąc polską ustawę o podatku od towarów i usług w zakresie, w jakim jej przepisy wyłączają stosowanie obniżonych stawek podatku do książek wydawanych w formie cyfrowej (sprawa o sygn. akt K 61/13). Rzecznik dowodzi m.in., że taki kształt przepisów narusza zasadę neutralności podatkowej. RPO zwrócił także uwagę, że źródłem problemów są w istocie przepisy unijne. Chodzi mianowicie o dyrektywę Rady 2006/112/WE z 28 listopada 2006 r. w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej, którą implementuje polska ustawa o VAT. Z tego też względu w piśmie RPO, przygotowanym przez Zespół Prawa Konstytucyjnego, znalazła się sugestia skierowania przez TK do TS UE pytania prejudycjalnego w sprawie ważności (legalności) unijnej dyrektywy. W porządku prawnym UE luksemburski Trybunał posiada bowiem wyłączną kompetencję do unieważniania aktów prawa wtórnego UE, a żaden sąd krajowy nie może takiej nieważności stwierdzić samodzielnie. Z kolei, zgodnie ze stanowiskiem TS UE, jeżeli sąd krajowy rozpoznaje spór dotyczący prawa Unii i uważa, że przepis krajowy jest nie tylko sprzeczny z tym prawem, ale ponadto niezgodny z konstytucją, to fakt, że stwierdzenie niezgodności z konstytucją przepisu prawa krajowego następuje w drodze obligatoryjnej skargi do Trybunału Konstytucyjnego, nie zwalnia go z obowiązku polegającego na wystąpieniu do TS UE z pytaniem o ocenę ważności prawa Unii (wyrok TS UE z 22 czerwca 2010 r. w sprawie Melki Abdeli).

7 lipca 2015 r. zostanie odnotowany w podręcznikach prawniczych jako historyczna data, ponieważ tego dnia polski Trybunał Konstytucyjny skierował pierwsze pytanie prejudycjalne do Luksemburga, oczekując unieważnienia przepisów dyrektywy UE. Zdaniem TK nieważność dotyczy dwóch problemów. Po pierwsze, w procedurze zmiany załącznika nr III do dyrektywy Rady 2006/112/WE naruszono w procesie prawodawczym istotny wymóg proceduralny konsultacji z Parlamentem Europejskim. Zdaniem TK Parlament nie miał okazji wypowiedzieć się w procedurze konsultacji na temat dokonywanych zmian dotyczących kwestii opodatkowania książek elektronicznych, a zatem ze względów proceduralnych przepisy te należy unieważnić. Po drugie, Trybunał Konstytucyjny, podzielając zdanie RPO, uznał, że art. 98 ust. 2 dyrektywy narusza zasadę neutralności podatkowej w zakresie, w jakim wyłącza stosowanie obniżonych stawek podatku do książek wydawanych w formie cyfrowej i innych publikacji elektronicznych. W ocenie TK książki na nośnikach fizycznych oraz książki dostarczane elektroniczne są podobne, wykazują bowiem analogiczne właściwości i spełniają te same potrzeby konsumenta. Są to też produkty konkurencyjne wobec siebie. Zatem zróżnicowanie stawek VAT w odniesieniu do takich towarów nie znajduje prawnego uzasadnienia.

Warto wspomnieć, że TS UE miał już okazję wypowiedzieć się w sprawie opodatkowania książek elektronicznych. W wyrokach przeciwko Francji oraz Luksemburgowi z 5 marca tego roku, na skutek skarg Komisji Europejskiej, TS UE uznał, że kraje te, wprowadzając obniżoną stawkę VAT na dostawę e-booków, uchybiły zobowiązaniom członkowskim w UE. Z kolei w wyroku z 11 września 2014 r. w sprawie K Oy TS UE stwierdził, że zasada neutralności podatkowej wymaga wprowadzenia obniżonej stawki VAT na książki elektroniczne wydane na innych nośnikach fizycznych niż papier, co zresztą ma miejsce w wielu państwach UE. W sprawach tych sędziowie luksemburscy dokonywali jednak wyłącznie wykładni przepisów unijnych. Tymczasem pytanie polskiego Trybunału nakaże im rozważenie tego, czy dyrektywa VAT jest ważna. Warto podkreślić, że TK przywołał w tym zakresie, podzielając opinię RPO, możliwość naruszenia także art. 20 Karty praw podstawowych UE, statuującego ogólną zasadę równości.

Winston Churchill na propozycję przesunięcia na wojnę środków finansowych wydawanych na kulturę odpowiedział: „To czego w takim razie będziemy bronić?". We współczesnym świecie nieusprawiedliwione zawyżone opodatkowanie książek cyfrowych nosi znamiona tłumienia rozwoju nowoczesnej kultury. Dobrze, że w jej prawnej obronie stanęli polski ombudsman i sąd konstytucyjny. W dobie powszechnego narzekania na stan polskiej kultury prawnej taka inicjatywa jest więcej niż warta uwagi.

Autor jest radcą prawnym, członkiem zarządu Agencji Praw Podstawowych UE w Wiedniu, dyrektorem Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego w Biurze RPO

Książki i inne wydawnictwa elektroniczne, mimo że mają taką samą zawartość intelektualną jak papierowe, obłożone są podstawową stawką podatku od wartości dodanej (VAT) – dzisiaj w Polsce to 23 proc., podczas gdy wydania tradycyjne korzystają z preferencyjnego opodatkowania (obecnie w Polsce 8 proc.). Cierpią na tym przede wszystkim czytelnicy, którzy faktycznie płacą wyższy podatek w cenie produktu.

Pokrzywdzone są także osoby ze specjalnymi potrzebami, np. niewidome, które mogłyby korzystać z wielu ułatwień technologicznych e-booków. Sytuacja jest tym bardziej absurdalna, że książki w postaci elektronicznej wydane na płycie CD albo CD-ROM korzystają z opodatkowania niższą stawką. W rezultacie e-booki przesyłane e-mailem, udostępniane w streamingu lub dostępne do pobrania z witryny internetowej są droższe od tych, które można kupić na jakimkolwiek nośniku fizycznym.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?