Gdyby minister Adam Bodnar uznał uchwałę Izby Karnej Sądu Najwyższego w sprawie Barskiego, zwinąłby jak dywan wszystkie zmiany, które przeprowadził w ostatnim roku w prokuraturze. W filmach czasem pokazuje się drogę, na którą wchodzi główny bohater i nie może już z niej zawrócić, bo za plecami ma mur. Adam Bodnar jest właśnie w takiej sytuacji, patrząc na to, co obecnie dzieje się wokół prokuratury.
Adam Bodnar jest niekonsekwentny w sprawie nieuznawania neosędziów
Jako były rzecznik praw obywatelskich, wrażliwy na doniosłość orzeczeń europejskich trybunałów, miał wyobrażenie aksamitnego przywracania praworządności. Dziś, kiedy proces legislacyjny jest zablokowany przez prezydenckie weto, pozostała mu realizacja retorycznego hasła swojego szefa Donalda Tuska o demokracji walczącej. Oświadczenie o nieuznawaniu orzeczenia SN w sprawie Barskiego wdraża tę doktrynę w życie.
Po ośmiu latach brutalnego sporu o sądownictwo wszelkie proporcje zostały zaburzone. Klasyczny podział władzy, który oddzielał polityków i sędziów w warstwie orzeczniczej i instytucjonalnej, został naruszony. Zdarzało się oczywiście, że ministrowie krytykowali wyroki i orzeczenia, ale uznawanie przez polityka wyroku za nieważny jest nowością. Konstytucyjna odrębność władz na to nie pozwala. Rolą ministra jest raczej wykonywać orzeczenia, jeżeli nie ma wyraźnej podstawy prawnej, żeby działać inaczej. Oczywiście argumentacja dotycząca nieuznawania tzw. neosędziów, wywodząca się orzeczeń europejskich trybunałów czy uchwały Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 r. pozostaje w mocy. Tyle tylko, że tu wyraźnie widać niekonsekwencję. Adam Bodnar oświadcza, że nie uznaje składu sędziowskiego SN złożonego z tzw. neosędziów po niekorzystnym dla siebie wyroku, podczas gdy chwilę wcześniej jego reprezentanci uczestniczą w rozprawie, nazywają sąd „sądem” i składają do niego wnioski. Tych niekonsekwencji w ostatnim czasie uzbierało się całkiem sporo i jest widać w tym pewną instrumentalność.
Czytaj więcej
Konsekwencją uchwały Izby Karnej Sądu Najwyższego jest m.in. to, że wszystkie nominacje podpisane przez osoby, które zastąpiły Dariusza Barskiego w fotelu prokuratora krajowego, mogą być teraz tym bardziej kwestionowane. Zwykłym ludziom zafundowano właśnie już nie tylko neo- i paleosędziów, ale teraz także neo- i peleoprokuratorów.
Mści się odbijanie prokuratury za pomocą karkołomnej interpretacji prawa
Sprawa „odbicia” prokuratury przez ministra Bodnara się mści, gdyż podczas gdy PiS z pełną premedytacją zacementował tę instytucję na wypadek przegranych wyborów, Adam Bodnar dokonał jej odblokowania za pomocą karkołomnej interpretacji prawa. Mimo że można przyznać mu rację, gdy argumentuje, że ma prawo dobierać sobie współpracowników w instytucji, którą kieruje (prokuratorzy wywodzący się z wrogiego politycznego obozu na pewno nimi nie są), wątpliwości co do legalności tego typu działania pozostały.