Ministerstwo Sprawiedliwości chce, żeby rozwody były szybsze. Przygotowywane rozwiązania zakładają, że małżeństwa bezdzietne miałyby prostszą drogę do rozstania, jeżeli małżonkowie zgodnie tego chcą. O rozwiązaniu takiego małżeństwa mieliby decydować notariusze, którzy wcześniej przejęli od sądów postępowania spadkowe, lub pracownicy urzędów stanu cywilnego, którzy udzielają ślubów. Wystarczyłoby oświadczenie woli zainteresowanych. Zmiany odciążyłyby sądy rodzinne, a także umożliwiałyby szybkie kończenie spraw bezspornych.
Czytaj więcej
Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad wprowadzeniem możliwości pozasądowego rozwiązywania małżeństw – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Skorzystać mają sądy i pary, które nie są skłócone. Eksperci chwalą pomysły usprawnienia procedury rozwiązywania małżeństw. Przestrzegają jednak przed przesadą i stwarzaniem warunków do podejmowania pochopnych decyzji.
Szybszy rozwód: starcie dwóch światów wartości
Mimo że istnieje wiele argumentów przemawiających za takimi rozwiązaniami (w Polsce rozwodzi się obecnie co trzecie małżeństwo), ich wprowadzenie nie będzie proste. Jeżeli projekt trafi do Sejmu, może stać się przedmiotem ostrych tarć politycznych. Podejście do rozwodu, czyli zakończenia funkcjonowania rodziny, będzie w istocie starciem pomiędzy światem liberalnym a konserwatywnym, który choć znajduje się w odwrocie, wciąż istnieje.
Świat liberalny stawia na wartości takie jak wolność wyboru i autokreacja. Jego sojusznikiem jest postęp technologiczny, w którym wszystko ma być szybkie, proste i bezproblemowe. W erze internetu łatwo jest znaleźć partnera, nawet nie wychodząc z domu. Łatwa komunikacja to też łatwość zmiany partnera. To atrakcyjny świat, dążący do jak najmniej bolesnego rozwiązywania problemów. Dziś nawet zakłady pogrzebowe oferują szybkie pogrzeby, aby minimalizować dyskomfort ceremonii dla bliskich.