Profesorzy do byłych członków rady nadzorczej Orlenu: Wyjdźcie z cienia Obajtka

W dyskusji na temat Orlenu i jego prezesa zupełnie pomija się radę nadzorczą. A przecież jej członkowie ponoszą osobistą odpowiedzialność odszkodowawczą wobec spółki za nienależyty nadzór, a także za działanie na szkodę spółki - piszą profesorzy, eksperci od prawa spółek.

Publikacja: 02.06.2024 16:04

Były prezes zarządu Orlen Daniel Obajtek (zdjęcie archiwalne)

Były prezes zarządu Orlen Daniel Obajtek (zdjęcie archiwalne)

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Ujawniane są kolejne afery PKN Orlen. Ostatnio ta „szwajcarska”. Straty ponoszone przez Orlen, a więc pośrednio przez akcjonariuszy, w tym Skarb Państwa, są nieporównywalne z jakimikolwiek aferami ostatnich 30 lat. Lista jest już całkiem długa. Słyszymy i czytamy wiele o byłym prezesie zarządu Orlenu D. Obajtku. Media zastanawiają się, czy „flagowy” kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego jest w kraju, czy się ukrywa. Podobne pytania dotyczą jego dwóch zastępców.

Jest to zrozumiałe w kontekście od dawna oczekiwanych zarzutów prokuratorskich. Można zasadnie dziwić się, dlaczego ich jeszcze nie postawiono, wszak sam raport Najwyższej Izby Kontroli dotyczący inkorporacji (błędnie nazywanej fuzją) Orlenu z Lotosem wystarczyłby za obszerne uzasadnienie postanowienia o postawieniu zarzutów.

Warto wspomnieć także o Polska Press, za nabycie którego Orlen został wpisany na listę obserwacyjną jednego z największych funduszy na świecie Norges za naruszanie praw człowieka, dwukrotną manipulację cenami paliw w celach wyborczych, co wywołuje skutek nie tylko w postaci zaniżania przychodów Orlenu, ale ma wpływ na poziom inflacji, a więc na całą gospodarkę, interesy przedsiębiorców i konsumentów, bezprawną odmowę wpuszczenia kontrolerów NIK do Orlenu, a także wiele innych. Prokuratura ponoć prowadzi ponad 20  śledztw.

Słyszymy doniesienia o lotach pana Obajtka prywatnymi samolotami na spotkania z szejkami, bo rzekomo szejkowie inaczej nie szanowaliby jego i Orlenu jako partnera handlowego. Swoistym symbolem staje się informacja o tym, że za pieniądze Orlenu, czyli akcjonariuszy, prezes korygował swój wizerunek za pomocą botoksu i stomatologii. Gdyby to nie było wszystko prawdą, to byłoby to zabawne, ale nie jest.

Czytaj więcej

Orlen płacił za luksusowy apartament Obajtka. Dlaczego nie chciał mieszkać we własnym?

Naganne skłonności „menedżerskie, niedostateczna kontrola właścicielska

Uwaga mediów i opinii publicznej jest skupiona na Obajtku. Słusznie, bo stał się on twarzą „menedżera”, który pieniądze akcjonariuszy i spółkę Orlen traktował jak firmę stanowiącą jego własność. O takich nagannych skłonnościach „menedżerskich” pisał w 1789 r. Adam Smith. Po raz kolejny okazuje się, że historia, w tym przypadku historia corporate governance, jest zbiorem nadużyć, które cyklicznie się powtarzają.

Nauka corporate governance już dawno zdiagnozowała przyczynę takiego stanu rzeczy. To niedostateczna kontrola właścicielska, w tym sprawowana przez radę nadzorczą. Owa niedostateczna kontrola właścicielska prowadzi do przyzwolenia na takie zachowania Obajtka jako prezesa koncernu giełdowego, i to kontrolowanego przez Skarb Państwa, a więc stwarza przestrzeń dla zachowań nieuczciwych, aby nie rzec, do „menedżerskiego rozpasania”, a więc hazardu moralnego w ujęciu ekonomicznej analizy prawa. A może nie chodzi niedostateczną kontrolę, ale o świadome działanie spółki na polecenie „właściciela” i jego emanacji w postaci rady nadzorczej?

Nie można zapominać, że działalność na szkodę Orlenu to nie tylko aktywność Obajtka i dwóch wymienianych w mediach jego współpracowników z zarządu, którzy ponoć także podróżują po świecie i inwestują w nieruchomości poza Polską w krajach, o których się mówi, że mogą stanowić dla nich bezpieczną przystań przed odpowiedzialnością prawną.

Współsprawcami afer, a mówiąc wprost, przestępstw popełnianych w Orlenie, mogą być także inni członkowie zarządu spółki. To należy jednak zbadać – ich stan wiedzy, możliwą dezinformację, sposób głosowania przy podejmowaniu uchwał zarządu, wypowiedzi na posiedzeniach zarządu. Z punktu widzenia wzorca profesjonalnego menedżera co do zasady można pokusić się o tezę, że „nie mogli nie wiedzieć”, a co najmniej „powinni być wiedzieć”.

Czytaj więcej

Paweł Olechnowicz: Trzeba sprawdzić, dlaczego wymazano z mapy gospodarczej Lotos

Bierność byłe rady nadzorczej Orlenu to nie jest tylko kwestia niesmaku

W wypowiedziach na temat Orlenu i jego prezesa konsekwentnie pomija się zupełnie radę nadzorczą. A członkostwo w niej nie jest synekurą. Członkowie rady nadzorczej ponoszą osobistą odpowiedzialność odszkodowawczą wobec spółki za nienależyty nadzór (art. 483 kodeksu spółek handlowych), a także za działanie na szkodę spółki (art. 296 kodeksu karnego), za współsprawstwo i pomocnictwo w tym procederze (art. 18 k.k. w związku z art. 296 k.k.). Podstaw odpowiedzialności prawnej członków zarządu i rady nadzorczej, w tym na podstawie przepisów innych ustaw, jest zresztą więcej.

Po pierwsze, rada nadzorcza zgodnie ze statutem PKN Orlen musiała wyrażać zgodę na czynności prawne dokonywane przez spółkę. Bez takiej zgody zarząd Orlenu nie mógł np. dokonać sprzedaży 30 proc. udziałów spółki w Rafinerii Gdańskiej (według raportu NIK spowodowało to szkodę w wysokości ok. 5,2 mld zł). Takie zgody to akty pomocnictwa do szkodzenia spółce, a wręcz do przestępstw na szkodę spółki.

Po drugie, rada nadzorcza, zgodnie z kodeksem spółek handlowych, sprawuje stały nadzór nad działalnością spółki we wszystkich jej dziedzinach. Rada zatem nie tylko na wniosek zarządu wyraża zgodę na konkretne czynności. Ma stale nadzorować spółkę, a zwłaszcza poczynania jej zarządu. Rada nadzorcza ma być szeryfem, który kontroluje, w jaki sposób zarząd spółki inwestuje pieniądze jej akcjonariuszy zgromadzone w spółce. Rada nadzorcza nie może nie wiedzieć, nie może milczeć, nie może nie reagować, ma obowiązek pytać, bo w koncepcji corporate governance sprawuje funkcję aktywnego i profesjonalnego reprezentanta właściciela. I powinna reagować, np. zawieszać albo odwoływać członków zarządu, gdy będą ku temu powody.

Czytaj więcej

Orlen pod lupą. Prokuratura prowadzi ponad 20 spraw

Brak reakcji rady na negatywne zjawiska w spółce może wynikać z braku staranności w wykonywaniu obowiązków nadzorczych. Ale może wynikać także z przyczyn oportunistycznych, politycznych, finansowych, a więc z tych wszystkich, które w nauce corporate governance określa się conflict agency, a więc przedkładaniem osobistych interesów (finansowych i niefinansowych) ponad interes spółki, czyli jej akcjonariuszy. Jednak bez względu na przyczynę brak koniecznej adekwatnej reakcji rady nadzorczej na patologię w spółce nie tylko źle świadczy o jej członkach, ale także może być podstawą odpowiedzialności cywilnej, a nawet karnej. To nie jest tylko kwestia smaku, a raczej niesmaku. To jest kwestia odpowiedzialności prawnej, cywilnej i karnej.

Absolutorium to czas, by powiedzieć „sprawdzam”

Po raz pierwszy napisaliśmy (A. Kappes, M. Romanowski) o konieczności reakcji rady nadzorczej w 2022 r. po ujawnieniu słynnych „taśm Obajtka”, które naszpikowane były wulgaryzmami (podobno było ich ok. 250), co w normalnej sytuacji byłoby katastrofą wizerunkową nie tylko samego Obajtka. Ale z tych taśm wynikało także, że tenże naruszył ustawę antykorupcyjną, bo pełniąc funkcję publiczną, kierował prywatną firmą.

W normalnej korporacji, nie mówiąc już o spółce o pozycji i znaczeniu Orlenu, taki prezes zarządu byłby odwołany – dla dobra spółki. Ale Obajtek doprowadził do tego, że Orlen przestał być „normalną korporacją”. Orlen został „sprywatyzowany” przez prywatną osobę prawną w postaci byłej rządzącej partii politycznej. Corporate governance zostało definitywnie zniszczone. Obajtek mówił o tym w wywiadach, wprost przyznając, że nie jest menedżerem z rynku, ale „menedżerem” partii rządzącej PiS. Został namaszczony przez prezesa partii PiS jako osoba posiadająca wręcz „boski dar” oraz realizująca politykę PiS. Rządy przejęła polityka. A później było już tylko gorzej, coraz gorzej i jeszcze gorzej…

Nadchodzi czas zwyczajnych walnych zgromadzeń akcjonariuszy. Będą udzielane absolutoria dla członków organów spółek. Mamy nadzieję, że nie dojdzie do „przeoczenia” i żaden z członków poprzedniej rady nadzorczej PKN Orlen nie uzyska go. Bo oznaczałoby to ni mniej, ni więcej tylko akceptację działań i zaniechań takiej rady i zwalniało jej członków z odpowiedzialności za ogromne szkody, których byli współsprawcami. Nie mogli nie wiedzieć, nie słyszeć. Ich zawód polega na tym, aby słyszeć, wiedzieć i pytać. Bierność jest współdziałaniem. O kwestii odpowiedzialności prawnej Obajtka, członków zarządu Orlenu i członków rady nadzorczej przesądzą wyniki właściwych postępowań cywilnych i karnych.

Nie przesądzamy tego, bo na tym etapie nie możemy. Mamy jednak prawo stawiać hipotezy, ponieważ Orlen jest spółką strategiczną z punktu widzenia interesów państwa polskiego, bezpieczeństwa obywateli RP, ponieważ wielokrotnie sam Obajtek oraz czołowi politycy dawnej partii rządzącej wskazywali na znaczenie Orlenu dla interesu publicznego jako koncernu narodowego.

Czytaj więcej

Prokurator Krajowy: trzy śledztwa ws. Orlenu, Obajtek jeszcze nie został wezwany

Daniel Obajtek czynił to, co czynił dzięki wam

Otwiera to prawną możliwość (art. 14 i  54 Konstytucji RP w zw. z art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i art. 11 Karty Praw Podstawowych UE), a wręcz obowiązek prowadzenia debaty publicznej na temat Orlenu z czasów Obajtka, by wyjaśnić, jak było możliwe, że czynił to, co czynił. Obajtek nie mógł czynić tego sam. Czas, aby ci wszyscy, którzy umożliwili Obajtkowi objęcie funkcji prezesa Orlenu i trwanie na tym stołku, wyszli z jego cienia i poddali się ocenie. Jej pierwszym etapem jest absolutorium. Nie wstydźcie się, wyjdźcie z cienia Obajtka. Obajtek czynił, co czynił, dzięki wam.

Aleksander Kappes jest profesorem UŁ i adwokatem

Ujawniane są kolejne afery PKN Orlen. Ostatnio ta „szwajcarska”. Straty ponoszone przez Orlen, a więc pośrednio przez akcjonariuszy, w tym Skarb Państwa, są nieporównywalne z jakimikolwiek aferami ostatnich 30 lat. Lista jest już całkiem długa. Słyszymy i czytamy wiele o byłym prezesie zarządu Orlenu D. Obajtku. Media zastanawiają się, czy „flagowy” kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego jest w kraju, czy się ukrywa. Podobne pytania dotyczą jego dwóch zastępców.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?