Słusznie, że posłowie wrócili do starego modelu wyboru sędziów na członków KRS, zastępując kontrowersyjny, polityczny tryb wyborem przez samo środowisko sędziowskie. Była to jedna z przyczyn, która doprowadziła do konfliktu ustrojowego między władzą polityczną a sądowniczą, a także do podziału wewnątrz samego środowiska sędziowskiego, który okazał się destrukcyjny dla państwa.
Czytaj więcej
Sejm zdecydowaną większością głosów przyjął w piątek zmiany w KRS. - Ta nowela przywraca niezależną KRS – mówił Michał Szczerba, poseł sprawozdawca. Za przyjęciem zmian opowiedziało się 244 posłów, przeciw było 199.
KRS: Rewanżyzm czy kompromis?
Rząd Donalda Tuska, a później posłowie w Sejmie znaleźli się w tej kwestii na rozdrożu. Mogli wybrać drogę prowadzącą do wygaszania sporu wokół sądownictwa i szukać rozwiązań kompromisowych, niekolizyjnych, zmierzających do unormowania sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. Albo skierować się na ścieżkę rozliczeń, gdzie naprawa Temidy idzie w parze z ukaraniem tych, którzy skorzystali na wadliwym systemie.
Wybrano drugą opcję. Słusznie poprawiono tryb wyłaniania składu KRS, oddając wybór członków Rady w ręce sędziów, a także modyfikując go na tyle, aby ograniczyć swoistą kastowość wyborczą, jaka miała miejsce przed 2018 rokiem. Zmiany zakładają, że wybory będą miały charakter powszechny (oczywiście w środowisku sędziowskim). Zapomniano jednak o zwiększeniu wpływu na sądownictwo czynnika społecznego i obywatelskiego. Co prawda ustawa powołuje Radę Społeczną przy KRS, składającą się z przedstawicieli korporacji prawniczych czy organizacji pozarządowych, która ma opiniować sędziów, ale to za mało. W sposób mało przekonujący zrezygnowano np. z rozwiązania wskazującego, że kandydatów do KRS może zgłaszać grupa 2 tys. obywateli. Czy obawiano się zbyt dużej ingerencji społeczeństwa w proces wyboru składu Rady?
Zignorowanie tego pomysłu to zaprzeczenie idei budowania wymiaru sprawiedliwości bliżej obywateli. A pojawiła się ku temu szansa. Szkoda, że tak się stało, tym bardziej, że brak kontroli obywatelskiej nad sędziami jest od dekad główną przyczyną niskiego zaufania społecznego i braku szacunku do Temidy. Autorom tego projektu, przede wszystkim sędziom z różnych stowarzyszeń, ale też politykom, ten fakt ciągle gdzieś umyka.