Owszem, podatnik w tej sprawie tłumaczył się głupio, że jak kupował mieszkanie, to nie wiedział, że jest ono obciążone służebnością dożywocia i jak się mu nie udała eksmisja dożywotnika, to je sprzedał. Ale może przypomnę, że zgodnie z art. 19 ust. 1 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych „przychodem z odpłatnego zbycia nieruchomości (…) jest ich wartość wyrażona w cenie określonej w umowie (…) Jeżeli jednak cena, bez uzasadnionej przyczyny, znacznie odbiega od wartości rynkowej (…) przychód ten określa organ podatkowy w wysokości wartości rynkowej”. Zgodnie z art. 19 ust. 3 „wartość rynkową, o której mowa w ust. 1 (…) określa się na podstawie cen rynkowych stosowanych w obrocie rzeczami lub prawami tego samego rodzaju i gatunku, z uwzględnieniem w szczególności ich stanu i stopnia zużycia…”.
Czytaj więcej
Jeśli podatnik wie, że kupił mieszkanie z dożywotnią służebnością, to nie może tym tłumaczyć jego zaniżonej wartości przy sprzedaży
Uprzejmie więc donoszę, że „wartość rynkowa” to jest wartość rynkowa – czyli taka, jaką można osiągnąć na rynku i jaka w podobnych transakcjach jest osiągana. A już w szczególności podkreślę, że „w szczególności” nie oznacza „wyłącznie”, co NSA wielokrotnie potwierdzał w swoim orzecznictwie.
Czym jest „uzasadniona” przyczyna obniżenia ceny mieszkania
Ponoć czynnikami modyfikującymi cenę rynkową nie mogą być czynniki prawne – nieodnoszące się do właściwości fizycznych. Mieszkanie ze zdewastowaną kuchnią i łazienką można sprzedać taniej, ale mieszkania, w którym ktoś sobie siedzi w tej kuchni lub łazience, nie można sprzedać po cenie niższej, niż jakby nikt w nim nie siedział.
Ile kosztował będzie remont, można policzyć. Ile czasu i w jakim zdrowiu fizycznym i psychicznym będzie siedział w nim dożywotnik, to już nie wiadomo.