Czasami, żeby szybko sprzedać mieszkanie czy dom, a nawet w ogóle znaleźć chętnego nabywcę, trzeba zaproponować bardzo atrakcyjną cenę. To oznacza jednak duże ryzyko, że transakcja trafi na celownik fiskusa. I nie każde tłumaczenie przekona, że istniały obiektywne powody zaniżenia wartości transakcji. Potwierdza to wtorkowy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Sprzedaż mieszkania z dożywociem
Sprawa dotyczyła PIT za 2014 r., a powodem jego zakwestionowania przez fiskusa była sprzedaż mieszkania. Z ustaleń urzędników wynikało, że podatnik w 2014 r. sprzedał m.in. mieszkanie kupione w 2011 r. Od końca roku jego nabycia do odpłatnego zbycia nie minęło pięć lat, transakcja co do zasady podlegała więc PIT. Podatnik szybko trafił na celownik fiskusa, bo okazało się, że lokum sprzedał za 50 tys. zł.
Poproszony o wyjaśnienie, tłumaczył, że tak niska cena wynika ze skomplikowanego stanu faktycznego i prawnego. Mieszkanie zakupił, nie wiedząc o ustanowieniu przez ówczesnego właściciela dożywotniej i nieodpłatnej służebności osobistej mieszkania na rzecz syna. Podatnik wskazał, że próbował doprowadzić do eksmisji dożywotnika, ale bezskutecznie.
Czytaj więcej
Ceny nieruchomości „z dożywociem” mogą stanowić nie lada pokusę, ale trzeba uważać na pułapki – podkreśla pośredniczka Joanna Lebiedź, ekspertka Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości.
Fiskus zasięgnął opinii biegłego. Ten wartość rynkową feralnego mieszka bez obciążenia służebnością wyliczył na prawie 370 tys. zł, a z dożywociem – na 142 tys. zł. I tak, fiskus zażądał dopłaty ponad 50 tys. zł PIT. Zauważył, że zgodnie z ustawą o PIT sporną wartość rynkową określa się na podstawie cen rynkowych stosowanych w obrocie rzeczami lub prawami tego samego rodzaju i gatunku, z uwzględnieniem w szczególności ich stanu i stopnia zużycia oraz czasu i miejsca odpłatnego zbycia. Niemniej, zdaniem fiskusa czynnikami modyfikującymi cenę rynkową nie są czynniki prawne, tj. nieodnoszące się do właściwości fizycznych.