Joanna Parafianowicz: Żądanie wszystkiego da nam nic

Mamy inne narzędzia niż poniżanie, obrażanie i dziadek z Wehrmachtu.

Aktualizacja: 28.11.2020 18:43 Publikacja: 28.11.2020 00:01

Joanna Parafianowicz: Żądanie wszystkiego da nam nic

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Od 2015 r. regularnie słychać, że zbliża się koniec rządów Prawa i Sprawiedliwości. Rzeczywiście, z dużą regularnością partia rządząca daje nam kolejne powody do tego, aby uważać, że jej ingerencje w porządek konstytucyjny przekraczają granice, które rozsądny naród może akceptować. Tytułem przykładu, zmieniła ustawę o TK w sposób dla przeważającej większości prawników nieakceptowalny. Powołała do orzekania sędziów, których legitymacja budzi poważne obiekcje, swego czasu zakazała dziennikarzom wstępu do Sejmu (ograniczając nie tylko wolność prasy, ale nadto prawo obywateli do dostępu do informacji). Bezsensownie strzelała do dzików i wycinała drzewa, ignorowała postulaty osób z niepełnosprawnościami. Połączyła urzędy Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości, a prokuratura zależna od tej samej osoby wykazywała się nadzwyczajną wrażliwością na obrazę uczuć religijnych (Maryja w tęczowej fladze), nie mając jej w ogóle dla innych spraw (budowa tzw. dwóch wież). Nie ujawniła list poparcia do KRS, a na sędziów TK powołała czynnych polityków. Przekazała miliardy na promocję TVP, ograniczając refundację leków.

Przedstawiciele władzy nieraz zarzucali przy tym opozycji, że ma krew na rękach, a obywatelom odbierali prawo do człowieczeństwa, czyniąc z nich ideologię, a nie ludzi o przyrodzonej godności.

Czytaj także: Powrót „dziadka z Wehrmachtu"

Pomimo wymienionych nadużyć, mając świadomość, że nie jest to ich pełna lista, obywatele w kolejnych wyborach oddali głos na tę samą partię, co dla opozycji nie jest zrozumiałe, a wielu z nas komentuje zaistniałą sytuację słowami: mamy głupi naród, sprzedali się za 500 zł. Rządzący w odpowiedzi na takie zarzuty zdają się przesuwać kolejne granice nieuszanowania dla prawa – ograniczają prawa obywatelskie i wolności już nie sprzecznymi z konstytucją ustawami, lecz w drodze rozporządzeń, pogłębiają ostracyzm wobec Polski na szczeblu unijnym i w historycznym umiłowaniu dla instytucji liberum veto, skłonni są de facto ograniczyć dopłaty wspólnotowe po to jedynie, aby w obrębie naszych granic robić z prawem wszystko to, co pozwoli im rządzić jeszcze przez długie lata. Choćby za cenę wykluczenia obywateli z europejskiej wspólnoty i obniżenia ich standardu życia.

Dlaczego zatem Prawo i Sprawiedliwość rządzi pomimo tak wielu przewinień wobec prawa i nomen omen – sprawiedliwości? Z prostej przyczyny. Ani opozycja, ani osoby, które do tego miana aspirują, nie proponują nam rozsądnej alternatywy.Choć mają odmienne wartości i inne podejście do prawa niźli partia rządząca, posługują się tymi samymi narzędziami i popełniają te same błędy.

Tymczasem, robiąc to samo co dotychczas, nie można oczekiwać odmiennych rezultatów. Jeśli jedynie kontestuje się zastany porządek, a nie proponuje innych rozwiązań – nie przekona się ludzi do swoich racji. Jeżeli wyrzuca się dziennikarzy TVP z konferencji prasowej, używając wulgarnych słów, to nie dość, że powiela się sejmowe schematy sprzed kilku lat, to na dodatek robi się dokładnie to, po co owi dziennikarze przyszli – wykazuje się agresją, niechęcią i nieumiejętnością dialogu, potwierdzając słuszność stawianych zarzutów. Nadto zaś – zniechęca się te osoby, które skłonne są wspierać aktualne wydarzenia i protesty, lecz nie jest im po drodze z poniżaniem drugiego człowieka.

Mamy XXI wiek i do dyspozycji inne narzędzia porozumiewania się z ludźmi niż poniżanie, obrażanie i dziadek z Wehrmachtu. Obywatele wychodzą na ulicę nie po to, aby rzucać petardy i okładać się pałkami. Są zmęczeni. Nie zabieganiem o więcej, lecz odbieraniem im tego, co choćby do tej pory mieli. W kwestii prawa do aborcji nie wszyscy jesteśmy zgodni, ale wielu z nas jest zdania, że państwo nie powinno ingerować w naszą godność i możliwość samostanowienia w najintymniejszych sprawach. Łączenie '

tego ze wszech miar słusznego przekonania z przeplatanymi agresją postulatami o wszystko, da nam jedno: nic.

Autorka jest adwokatką, założycielką bloga www.pokojadwokacki.pl

Od 2015 r. regularnie słychać, że zbliża się koniec rządów Prawa i Sprawiedliwości. Rzeczywiście, z dużą regularnością partia rządząca daje nam kolejne powody do tego, aby uważać, że jej ingerencje w porządek konstytucyjny przekraczają granice, które rozsądny naród może akceptować. Tytułem przykładu, zmieniła ustawę o TK w sposób dla przeważającej większości prawników nieakceptowalny. Powołała do orzekania sędziów, których legitymacja budzi poważne obiekcje, swego czasu zakazała dziennikarzom wstępu do Sejmu (ograniczając nie tylko wolność prasy, ale nadto prawo obywateli do dostępu do informacji). Bezsensownie strzelała do dzików i wycinała drzewa, ignorowała postulaty osób z niepełnosprawnościami. Połączyła urzędy Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości, a prokuratura zależna od tej samej osoby wykazywała się nadzwyczajną wrażliwością na obrazę uczuć religijnych (Maryja w tęczowej fladze), nie mając jej w ogóle dla innych spraw (budowa tzw. dwóch wież). Nie ujawniła list poparcia do KRS, a na sędziów TK powołała czynnych polityków. Przekazała miliardy na promocję TVP, ograniczając refundację leków.

Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?