Rz: Od początku pracy w resorcie zapowiada pan istotne zmiany w koszyku świadczeń gwarantowanych. Jakiej rewolucji mamy się spodziewać?
Krzysztof Łanda: Zmiany będą dotyczyły przede wszystkim cen. Koszyk to jest fundament systemu, a widać, że był tworzony chaotycznie. Bez szczegółowej weryfikacji koszyka nie ma mowy o żadnej reformie systemu, o wyraźnym zmniejszeniu kolejek. Wytypowaliśmy około 100 świadczeń z priorytetowych dziedzin medycyny, które należy wycenić na nowo. Dla niektórych cen trudno znaleźć uzasadnienie – np. w kardiologii interwencyjnej, okulistyce, ortopedii czy radioterapii. Trudno zrozumieć, dlaczego NFZ płaci 500 zł za rezonans magnetyczny placówce medycznej, a ta zleca go zewnętrznemu podmiotowi, który to badanie wykonuje za 170 złotych. Zakładam, że pieniądze uwolnione z dobrze opłacanych dziedzin posłużą na doinwestowanie tych niedoszacowanych.
Zidentyfikował już pan procedury niedoszacowane?
Głównie chodzi tu o psychiatrię czy pediatrię. Są też problemy wynikające z limitów nakładanych przez NFZ. Przykład bolesnego limitowania? Endoprotezy stawu biodrowego. Oceniając dotkliwość kolejki, trzeba uwzględnić nie tylko wpływ na układ kostny, ale na stan psychiczny i fizyczny człowieka. Utrzymywanie dziewięciomiesięcznej kolejki do endoprotezoplastyki jest po prostu niemoralne.
Chcą państwo jakieś dziedziny medycyny wyłączyć z koszyka, np. balneoterapię?