A jak to było? Wielokrotnie już wyjaśniano, że ulubiony w poprzednich latach obrazek w TVP i w innych prawicowych mediach, przedstawiający Andrzeja Rzeplińskiego idącego (w biały dzień) ul. Wiejską w Warszawie w otoczeniu kilku polityków i prawników, został wykonany w drodze do Sejmu przed wysłuchaniem publicznym w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym. Najistotniejsze jest jednak to, kiedy to "demaskatorskie" zdjęcie zostało zrobione. Otóż było to 17 lipca 2017 r. Wówczas Rzepliński był już od ponad pół roku sędzią w stanie spoczynku. Nie orzekał, ani nie kierował Trybunałem. Ta okoliczność jest przemilczana przez polityków partii do niedawna rządzącej i sprzyjające jej media.
Bo jest to okoliczność niewygodna. Nikogo nie będzie przecież poruszać to, z kim się będzie spotykać Julia Przyłębska, gdy przestanie być sędzią TK, czy Małgorzata Manowska, gdy odejdzie z SN. Co prawda, Dariusz Barski nie przestanie być ojcem chrzestnym, ani świadkiem na ślubie Ziobry, ale na to nie ma już rady.
Czy po powyższych wyjaśnieniach politycy przestaną się powoływać na Rzeplińskiego maszerującego po Warszawie? Oczywiście, że nie przestaną. A czy się spotkają z odpowiedziami dziennikarzy przeprowadzającymi wywiady? To się dopiero okaże.
Stanisław Biernat, emerytowany profesor UJ
Czytaj więcej
- Czy osoba, która pełni bardzo wysoką funkcję państwową, czy to jest ta najwyższa, czyli pana prezydenta, czy bardzo wysoka, pani I prezes sądu najwyższego, nie mogą się znać, nie mogą się przyjaźnić? - pytał w Sejmie prezes PiS Jarosław Kaczyński