Ułaskawienie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w 2015 roku rozpoczęło spór o praworządność w Polsce. Właśnie ta historia, z początku pierwszej kadencji PiS, miała pokazać, że do władzy doszli ludzie nie przestrzegający zasad demokratycznego państwa prawa.
Po ułaskawieniu Wąsika i Kamińskiego prezydent Andrzej Duda znalazł się w ogniu krytyki ze strony opozycji i części środowisk prawniczych. Zarzucano mu, że ułaskawiając nieprawomocnie skazanych, przekroczył swoje kompetencje. Bez znaczenia był fakt, że w podręczniku Stanisława Waltosia „Proces karny”, na którym wychowały się całe pokolenia prawników, wybitny karnista nie pozostawiał złudzeń: „(…) prezydent może skorzystać z prawa łaski w każdej sprawie o przestępstwo i o wykroczenie, również jeszcze przed prawomocnym skazaniem (…)”.
Czytaj więcej
- Marszałek Sejmu Szymon Hołownia popełnił błąd. On nie podejmuje decyzji o wygaszeniu mandatu, bo to jest błędna interpretacja. On informuje o wygaszeniu mandatu. To jest jedynie informacja. Konsekwencją tej informacji powinno być niedopuszczenie ich do prac w Sejmie - mówi były poseł Bogdan Zdrojewski o posłach PiS-u Mariuszu Kamińskim i Macieju Wąsiku.
Tak rozpoczęła się wojna na interpretacje prawa. Po jednej i drugiej stronie barykady jako obowiązujące przyjmowano te, które były zgodne z aktualną potrzebą polityczną. To się nie zmieniło do dziś.
Spór kompetencyjny między Sądem Najwyższym a Trybunałem Konstytucyjnym: Wyścig na orzeczenia
Sprawa, która podzieliła prawników, ciągnęła się latami. Sąd Najwyższy, w którym zainicjowano postępowanie kasacyjne, zawiesił je w 2017 roku, po tym jak Trybunał Konstytucyjny podjął się zbadania sporu kompetencyjnego między SN a prezydentem w kwestii prawa łaski.