Coraz bardziej radykalna staje się debata o konieczności rozliczeń z sędziami, którzy ulegając władzy, narazili na szwank swoją niezawisłość i sprzeniewierzyli się zasadom. Mowa przede wszystkim o ponad 2500 sędziach, którzy otrzymując nominacje i awanse, przeszli przez wybraną w politycznym trybie Krajową Radę Sądownictwa. Według organizacji sędziowskich i części ekspertów prawniczych - ludzie ci nie dają rękojmi niezawisłości, powinni zatem przejść ponowną weryfikację przed odpolitycznioną KRS, która oceni, czy mogą nadal wymierzać sprawiedliwość.
Niektórzy przedstawiciele środowiska idą jeszcze dalej. Ich zdaniem trzeba weryfikować nie tylko sędziów, którzy zdecydowali się „pójść na współpracę” z władzą, przyjmując upolitycznione nominacje i awanse, ale też takich, którym nie przeszkadzało orzekanie z „neosędziami” we wspólnych składach. Karani powinni być również ci, którzy zachowywali się biernie wobec tego, co robił PiS w wymiarze sprawiedliwości. Bo bierność środowiska, była jedna z przyczyn tak głębokiego wejścia Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro na niezależne terytorium Temidy.
Bierność sędziów czy może wstrzemięźliwość i apolityczność
To duży rozliczeniowy rozmach i jeżeli przejść od słów do czynów, mogłoby się okazać, że weryfikowanych lub ukaranych mogłoby zostać nawet 90 proc. sędziów, z 10-tysięcznej sędziowskiej populacji. Zdecydowana większość sędziów trzymała się bowiem z daleka od bardzo ostrej debaty, która toczyła się w ostatnich latach w Polsce, co mogłoby być uznane zarówno za bierność, jak i po prostu wstrzemięźliwość, trzymanie się zasady zakazującej sędziom publicznych wystąpień o zabarwieniu politycznym.
Aktywny głos w takiej debacie zabierała grupa zaledwie kilkudziesięciu sędziów, którzy z tego tytułu mieli wszczynane postępowania dyscyplinarne, które kończyły się niekiedy surowymi karami, jak zawieszeniem w orzekaniu.
W efekcie dla jednych sędziów etosem była walka o praworządność, dla innych trzymanie się zasad, które nie pozwalały zachwiać ich bezstronnością. Bo wejście w debatę publiczną, nawet z najbardziej szlachetnych pobudek, zawsze jest dla owej bezstronności obciążeniem.