5 czerwca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok C-204/21 w sprawie Komisja przeciwko Polsce o naruszanie niezawisłości i „prywatności” sędziów. Awantura się rozpętała nie tak wielka, bo wszyscy żyją jeszcze wielkim marszem z 4 czerwca. O ile frekwencja na marszu była niewiadomą, o tyle wyrok był wiadomy. Obywatele Unii mają prawo do niezawisłego sądu. Jakby takich u nas nie było, to by nas do niej nie przyjęli. Oczywiście strukturę wymiaru sprawiedliwości możemy kształtować suwerennie. Ale ta suwerenność ma granicę: nie można pozbawiać obywateli Unii prawa do niezawisłego sądu. A PiS nawet nie ukrywał, że do tego właśnie zmierza. Ciekawe tylko, czy ze zwykłej głupoty, czy z premedytacją, by w pysze pokazać jeszcze butę?
Czytaj więcej
Ogłoszenie wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE oznacza, że Bruksela automatycznie przestaje naliczać kary za niewykonanie zarządzenia tymczasowego wiceprezes TSUE z października 2021 r. Rachunek za tę opieszałość wyniósł 556 mln euro potrąconych z należnych nam funduszy UE, czyli około 2,5 mld zł.
TSUE badał, czy obywatel Unii ma pewność, że sędzia, na wybór którego decydujący wpływ ma de facto prokurator generalny, który może być ścigany dyscyplinarnie przez rzecznika powołanego przez prokuratora generalnego i sądzony przez sędziów, na wybór których decydujący wpływ ma de facto prokurator generalny, pozostanie niezawisły, gdy będzie rozpoznawał jego sprawę. I słusznie orzekł, że nie ma tej pewności. Uznał też, że sędziowie mają prawo sprawdzać innych sędziów.
Czytaj więcej
Rząd przegrał w Trybunale Sprawiedliwości UE sprawę o dyscyplinowanie sędziów i odmawianie im prawa do badania niezależności sądów.
Ja bym jednak poszedł w kierunku zalecanym przez Monteskiusza. Tylko kto z sędziów czytał Monteskiusza? A pisał on, że władza sądowa powinna być „wykonywana przez osoby powoływane z ludu, w pewnych okresach roku, aby tworzyć trybunał trwający tylko póty, póki tego konieczność wymaga. W ten sposób owa tak groźna władza sądowa nie będąc przywiązana ani do pewnego stanu, ani do pewnego zawodu, staje się, można rzec, niewidzialną i żadną. Nie ma się ustawicznie sędziów przed oczami: lęk budzi urząd, a nie urzędnicy”! Miał też kilka innych pomysłów ograniczających „groźną” władzę sędziów. Przesadzał oczywiście, proponując, żeby „zbrodniarz mógł sobie wybrać sędziów”. Ale alternatywna propozycja, by „przynajmniej mógł ich wykluczyć”, powinna mieć znacznie szersze zastosowanie. Bo może są obywatele głosujący na PiS, którzy bardziej się boją sędziów chodzących na polityczne marsze opozycji? A już na pewno byłych pracowników organów skarbowych, którzy z dnia na dzień stali się bezstronnymi sędziami i mają rozpoznawać ich skargi na decyzje podatkowe? Bo przypomnę, że konstytucja i Karta praw podstawowych UE wspominają o niezawisłości i bezstronności. I nic nie mówią o „prywatności”. Więc orzeczony przez TSUE zakaz sprawdzania, czy sędzia nie należy do partii, to jest dowód, że sędziowie Monteskiusza nie czytają.