W PiS coraz głośniej mówi się o konieczności resetu z UE, nawet za cenę ustępstw w sądach, co miałoby odblokować fundusze europejskie. Warto zapytać, czy trwają rozmowy o ramach kompromisu. Zwłaszcza że ostatnie ustalenia dotyczące tzw. kamieni milowych się rozjechały, a sytuacja jest dynamiczna. Unia już zaczyna wspominać o przestrzeganiu Karty Praw Podstawowych jako warunku wypłat z Funduszu Spójności. Zapadają też kolejne wyroki europejskich trybunałów.
Gdy wypowiedzi unijnych komisarzy, grożących Warszawie sankcjami każą wątpić w dialog na wysokim szczeblu, sytuacja w Polsce wskazuje, że bliżej nam do konfrontacji niż do porozumienia. Z rządu odszedł umiarkowany Konrad Szymański, a nowym ministrem ds. europejskich został „jastrząb” Szymon Szynkowski vel Sęk. Prezydent czuje się oszukany, bo mimo początkowego entuzjazmu Bruksela chłodno przyjęła jego reformę systemu dyscyplinarnego. O Zbigniewie Ziobrze nie ma nawet co wspominać.
Czytaj więcej
Polska przekazała Komisji Europejskiej wymagane dokumenty dotyczące reformy sądownictwa - poinformowało Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej.
Obserwatorzy sporu o sądy dobrze wiedzą, gdzie są ogniska zapalne. Jednak nawet jeśli PiS zdecyduje się je wygasić, nie nastąpi to szybko. Największym problemem jest KRS wybierana w politycznym trybie. PiS łatwo może zmienić zasady wyboru – ustawą. Sędziowie mogliby, jak dawniej, wybierać sędziów, tyle że w bardziej demokratyczny sposób. Ale co z kadencyjnością? Nowa kadencja KRS rozpoczęła się w tym roku i nie można jej przerwać. Zmiany mogłyby wejść dopiero za cztery lata.
Inny warunek UE dotyczy szybkiego przywracania sędziów zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną. Rząd odwlekał jej likwidację i weryfikację orzeczeń. Teraz raczej nie odważy się uchwalić przepisu nakazującego przywrócenie z automatu zawieszonych sędziów, bo byłoby to niekonstytucyjne. Weryfikacja orzeczeń może odbywać się tylko na drodze sądowej, a to trwa.