11 maja br. opublikowano ostateczny tekst aktu o rynkach cyfrowych (ARC). Wśród operatorów największych platform budzi on zainteresowanie, ponieważ może, przynajmniej w założeniu, istotnie wpłynąć na ich modele biznesowe.
Big tech na celowniku
ARC będzie miał zastosowanie tylko do tzw. strażników dostępu, których wyznaczy Komisja Europejska. Kryteria ich wyznaczania zostały tak określone, by objąć tylko największych graczy. Strażnikami dostępu mają być spółki (a właściwie grupy kapitałowe) osiągające przynajmniej 7,5 miliarda euro przychodów w UE lub wyceniane na co najmniej 75 miliardów euro, jeżeli przynajmniej jedna z ich usług ma w Unii co najmniej 45 milionów użytkowników końcowych i co najmniej 10 tys. użytkowników biznesowych.
Czytaj więcej
Rozszerzenie europejskiego aktu o rynkach cyfrowych (DMA) ma zasadniczy wpływ na rozwój zdrowej demokracji, pluralizm myśli oraz poglądów – mówi Kazimierz Gródek, prezes zarządu Grupy RMF.
Niektórzy parlamentarzyści wprost wskazywali, że ARC ma mieć zastosowanie głównie do Google, Apple, Facebooka (obecnie Meta), Amazona i Microsoftu (tj. tzw. GAFAM). Wiele innych podmiotów może jednak teraz lub w przyszłości zbliżać się do powyższych progów, stąd w wielu miejscach trwają gorączkowe analizy. Dużo zależeć będzie od interpretacji załączonej do ARC metodologii liczenia użytkowników. Zawiera ona wiele kontrowersyjnych elementów (jak nakaz uwzględniania niezalogowanych użytkowników nawet w przypadku tych usług, z których nie można korzystać bez zalogowania) i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nie poświęcono wiele czasu na jej dopracowanie.
Sercem ARC jest ok. 20 nakazów i zakazów wyraźnie inspirowanych postępowaniami antymonopolowymi prowadzonymi w ostatnich latach przeciwko operatorom dużych platform. Znajdziemy wśród nich m.in. nakaz przejrzystego, sprawiedliwego i niedyskryminującego plasowania, zakaz łączenia danych osobowych z różnych źródeł bez skutecznej zgody użytkownika czy też zakaz stosowania klauzul najwyższego uprzywilejowania.