W tekście nawiązuję do opublikowanych w „Rzeczpospolitej" artykułów K. Bilewskiej („Akcjonariusze mniejszościowi to ryzyko inwestora", 27 stycznia br.) i M. Romanowskiego („Z szantażystami korporacyjnymi trzeba walczyć", 23 stycznia br.). Zgadzam się z tezami autorów, którzy sygnalizują problem nadużywania praw mniejszości, zwłaszcza gdy większość podjęła uchwałę o podwyższeniu kapitału i wejściu nowego inwestora z wyłączeniem prawa poboru. Zapobieganie potencjalnym sporom przez ustawodawcę w spółkach jest trudne. Z jednej strony są one oparte na zasadzie większości, z drugiej kodeks spółek handlowych (dalej k.s.h.) respektuje postulat ochrony mniejszości. Chociaż nie ulega wątpliwości prymat rządów większości, to granic ochrony mniejszości nie da się precyzyjne zakreślić bez udziału orzecznictwa.
Negatywne skutki szantażu korporacyjnego są szczególnie dotkliwe gdy zabezpieczenie powództwa prowadzi do zawieszenia rejestracji uchwał konstytutywnych np. w sprawie podwyższania kapitału zakładowego, połączenia, podziału i przekształcenie spółek. Udzielenie zabezpieczenia szantażyście utrudnia uzyskanie przez spółkę niezbędnego kapitału lub przeprowadzenie zmian strukturalnych za którymi opowiedziała się większość. Może to opóźnić realizację planów gospodarczych przez wiele miesięcy.
Kara za powództwo
Pragnąc ograniczyć ryzyko prawne towarzyszące zwłaszcza inwestycjom kapitałowym, k.s.h. wprowadził zasadę, że zaskarżenie uchwał wspólników (walnego zgromadzenia) nie wstrzymuje postępowania rejestrowego, lecz sąd rejestrowy może zawiesić postępowanie po przeprowadzeniu rozprawy. Co więcej, w przypadku wniesienia oczywiście bezzasadnego powództwa o uchylenie bądź stwierdzenie nieważności uchwały zgromadzenia, sąd na wniosek pozwanej spółki, może zasądzić od powoda do dziesięciokrotnej wysokości kosztów sądowych.
Powyższe rozwiązania aprobowane, co do zasady, przez większość doktryny, nie zapobiegły jednak zjawisku szantażu korporacyjnego. Głównymi przyczynami niezadowalającego stanu są istniejące nadal rozbieżności, jak należy interpretować opisane regulacje w zestawieniu z przepisami kodeksu postępowania cywilnego (dalej k.p.c.), dotyczącymi zabezpieczenia. Dominująca w judykaturze wykładnia powoduje, że często nadmiernie łatwo jest uzyskać zabezpieczenie w drodze zawieszenia postępowania rejestrowego.
Za przyznaniem sądowi rejestrowemu wyłącznej kompetencji zawieszenia postępowania rejestrowego przemawiają konkretne argumenty.