Nie wiemy jeszcze, jaki wyrok w sprawie relacji między konstytucją a traktatami unijnymi ogłosi Trybunał Konstytucyjny, ale już z przebiegu wtorkowej rozprawy można z rosnącym zdumieniem odnotować coraz mocniej radykalizującą się antyunijną retorykę przedstawicieli prezydenta, premiera i sejmowej większości, jaką zaprezentowali oni w Trybunale. W imieniu prezydenta konstytucjonalista z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego prof. Dariusz Dudek, w imieniu premiera dr Krzysztof Szczucki, niegdyś doktorant wysoko oceniany przez prof. Andrzeja Zolla, dziś prezes Rządowego Centrum Legislacji, gdzie na dłuższy czas utknęła publikacja werdyktu TK w sprawie aborcji, a w imieniu Sejmu – poseł Arkadiusz Mularczyk, który bardziej skupił się na uprawianiu samosądu na rzeczniku praw obywatelskich niż wykładaniu argumentów. Gdyby sędziowie podzielili ich zdanie, bylibyśmy na kursie i na ścieżce do polexitu.
Czytaj także:
Dwa trybunały mierzą się ze zmianami w sądach
Tego się jednak na razie nie dowiemy, bo przewodnicząca rozprawie Julia Przyłębska odroczyła ją do 15 lipca, co złośliwi od razu uznali za uczczenie rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Otwarta pozostaje kwestia, kto w tej rekonstrukcji odegra rolę świeżo ochrzczonego króla Jagiełły wspartego przez Litwę, a kto Krzyżaków, wspartych kwiatem rycerstwa europejskiego – niosących przecież na te ziemie rzymskokatolicką religię i zwyczaje z Zachodu. O „niemieckiej muzyce" pod gmachem TK już rozpisuje się na Twitterze prof. Krystyna Pawłowicz. Miała we wtorek czas, bo w sprawie nie orzeka.
W sumie to dobrze, że orzeczenia jeszcze nie ma