W naszym kraju – w trzeciej dekadzie XXI w. – kwitnie niewolnictwo. Jest ono udziałem osób, które tak jak ja zakupiły za dorobek życia spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu, lecz mimo spełnienia wszelkich kryteriów ustawowych nie mogą stać się prawowitymi właścicielami zakupionych mieszkań jedynie dlatego, że całkowicie bezkarne zarządy patologicznie działających spółdzielni mieszkaniowych do tego nie dopuszczają – pisze Filip Łobodziński
Spółdzielczość mieszkaniowa to rozległa przestrzeń, w której żyje wiele milionów Polaków, więc mój przypadek nie jest odosobniony. Co istotne, spółdzielcy mieszkają w niedemokratycznych spółdzielniach mieszkaniowych nie dlatego, że o tym marzyli, ale dlatego, że przez długie lata Polska nie miała dla nich innej oferty.
W 2008 r. kupiłem na wolnym rynku za 650.000 zł mieszkanie z miejscem postojowym w garażu podziemnym w niedużej spółdzielni na warszawskich Kabatach. Aby stać się posiadaczem spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu, zadłużyłem się kredytem, już przed paru laty spłaconym. Jesienią 2012 r., na mocy przepisów ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych (usm), złożyłem wraz żoną do zarządu spółdzielni wniosek o przeniesienie na nas własności mieszkania wraz z przynależnymi do niego pomieszczeniami, tj. komórką lokatorską i miejscem postojowym, oraz odpowiadającą mu częścią wspólną budynku i gruntu.
Co istotne – grunty, na których stoją budynki należące do spółdzielni, od początku jej istnienia są całkowicie uregulowane – do końca roku 2018 były w wieczystym użytkowaniu spółdzielni, od roku 2019 są jej własnością. Spółdzielnię tworzą 3 budynki, a każdy ze 145 lokali w nich położonych ma status spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu.
Od złożenia tego wniosku minęło ponad 8 lat, a my nadal nie jesteśmy właścicielami mieszkania zakupionego za dorobek życia i kredyt. Bowiem zarząd spółdzielni przez te 8 lat nie zrealizował swego obowiązku wynikającego z art. 42 usm - nawet nie wyłożył projektu uchwały o określeniu przedmiotu odrębnej własności lokali w nieruchomości, choć termin wykonania tego obowiązku ustawowego upłynął już po wielokroć.