Mam też pretensje o udostępnianie przez prokuraturę podejrzanym całych akt sprawy, co zagraża bezpieczeństwu ofiar, świadków przestępstw i funkcjonariuszy. Prokurator generalny twierdzi, że ochrona danych tych osób będzie możliwa tylko dla spraw wszczętych po 8 kwietnia, co nie jest prawdą. Prokurator zawsze może utrzymać w tajemnicy dane funkcjonariusza, tymczasem w praktyce podejrzanym udostępnione zostały przez jedną panią prokurator nie tylko dane osobowe, adresy, ale nawet DNA funkcjonariuszy służb specjalnych.
Nie ocenia pani prokuratury zbyt krytycznie?
Prokuratura to źrenica naszej wolności, od której zależy nasze bezpieczeństwo. Ze smutkiem więc obserwuję pewne dysfunkcje tej służby, co widać, gdy spojrzy się na utajnienie informacji o własnych, wewnętrznych postępowaniach dyscyplinarnych. W efekcie można np. było sprawdzić zakończone postępowanie dyscyplinarne wobec lekarza i podjąć decyzję, czy pójść właśnie do niego, a o prokuratorze takich rzeczy nie można było się dowiedzieć. Ostatecznie wygraliśmy w sądzie administracyjnym sprawę o odtajnienie informacji o tzw. dyscyplinarkach, jednak już sam fakt, że prokuratura wpadła na taki pomysł, pokazuje, że coś złego działo się z tą służbą.
Co szwankuje w prokuraturze?
Jest wielu wspaniałych prokuratorów, chcę to specjalnie podkreślić, ale wydaje się, że ich wysiłek idzie na marne, bo szwankuje kontrola wewnętrzna i nadzór hierarchiczny. Państwo wyposażyło prokuraturę we wszystko, co było potrzebne, by była jak najbardziej służbą profesjonalną – bardzo dobre zaopatrzenie finansowe, możność przejścia w stan spoczynku, niezależność od ministra sprawiedliwości. Niestety, na podstawie doświadczeń mojego urzędu, który wielokrotnie występował do prokuratury w sprawach dotyczących rozwiązania generalnych problemów lub krzywd konkretnych osób, mogę powiedzieć tylko tyle, że parlament powinien głęboko się zastanowić, co zmienić w konstrukcji i funkcjonowaniu tej ogromnie ważnej, niezależnej służby państwowej.