Przewidzieć, że tak właśnie się stanie nie było trudno – wszak ministrowie i doradcy Prezydenta od dawna zapowiadali, że tym razem Prezydent nie ma uwag do uchwalonych ustaw o KRS i SN. Nic to, że te ustawy nie różnią się modelowo od tych, które zostały zawetowane w lipcu. Poza nową (ale chyba nie do końca przemyślaną) instytucją skargi nadzwyczajnej, cała różnica sprowadza się do tego, że ciężar decyzji o personaliach w wymiarze sprawiedliwości przesunął się teraz bardziej w kierunku ośrodka prezydenckiego. Jeśli to ma być ta istotna zmiana i nowość w stosunku do ustaw zawetowanych w lipcu, to naprawdę niewiele.
Można by pewnie długo pisać i przytaczać ponownie argumenty, dlaczego obie ustawy nie wpisują się nijak w standard konstytucyjny, na który my, jako obywatele, umówiliśmy się w 1997 roku. Ta umowa - póki nie zostanie zmieniona w trybie przewidzianym Konstytucją - nie może być naruszona. Długo by można także pisać o upolitycznieniu wyboru sędziów – członków KRS, o naruszeniu w ten sposób art. 187 ust. 1 pkt 2 Konstytucji, o daleko idącej ingerencji władzy wykonawczej w funkcjonowanie SN, zagrażającej w ten sposób nie tylko niezależności tego sądu, ale i niezawisłości samych sędziów. Zresztą, zarówno KRS jak i SN, w obecnym składzie, jednoznacznie krytycznie oceniały wprowadzane w nowych ustawach rozwiązania. Wskazywano wielokrotnie i przy różnych okazjach na fundamentalne naruszenia zasady trójpodziału władzy określonej w art. 10 ust. 1 w zw. z art. 173 Konstytucji. Bardziej skrytykować tych ustaw – słusznie przecież – już nie można było. Zarzuty są najpoważniejsze z możliwych. Ale ustawy będą podpisane i wejdą niebawem w życie. Postawmy więc pytanie, co dalej? Co w najbliższej przyszłości?
Ustawa o KRS przewiduje, że mandat obecnych członków – sędziów Krajowej Rady Sądownictwa trwa do dnia poprzedzającego rozpoczęcie kadencji nowych członków Krajowej Rady Sądownictwa, nie dłużej jednak niż przez 90 dni od dnia wejścia w życie ustawy. Sprawa jest więc przesądzona – obecny skład KRS się zmieni. Chciałbym jednak, aby ta zmiana nie przebiegła po cichu, bez szelestnie, bez słowa sprzeciwu. Oczywiście, nikt przecież nie będzie okupował gabinetów w siedzibie KRS. Nie tak należy wyrazić sprzeciw. Właściwą i chyba konieczną formą jest za to niezwłoczne złożenie rezygnacji przez tych wszystkich członków KRS, którzy nie akceptują nowego jej kształtu i modelu funkcjonowania. Nie można dalszą obecnością w KRS legitymizować działalności tego organu, co do którego funkcjonowania po właśnie uchwalonych zmianach wyraziło się tyle obaw i to zasadniczej natury.
Podobnie rzecz ma się z Sądem Najwyższym. Zgodnie z nową ustawą, sędziowie, którzy ukończyli 65. rok życia mogą wnioskować do Prezydenta o wyrażenie zgody na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego Sądu Najwyższego. Nie potrafię pogodzić z wymogami niezawisłości i niezależności sędziego sytuacji, w której dalsza przyszłość zawodowa tego sędziego zależy od czynnego polityka – Prezydenta RP i jednocześnie od sytuacji, w której sędzia ten zajmuje pozycję wnioskodawcy w stosunku do Prezydenta RP. Nie tylko zatem żaden taki wniosek nie powinien być złożony do Prezydenta, ale co więcej, wszyscy sędziowie SN, którzy nie zgadzają się z nową koncepcją SN powinni skorzystać z możliwości, jaką daje im nowa ustawa i przejść w stan spoczynku nawet, jeśli nie ukończyli jeszcze 65 roku życia (art. 111 § 2 ustawy o SN).
Zwracam się zatem z apelem do sędziów – członków KRS i do sędziów Sądu Najwyższego – złóżcie Państwo rezygnację, nie proście o dalszą możliwość zajmowania stanowiska sędziego SN albo przejdźcie w stan spoczynku. Wiem, że to bardzo trudna decyzja. Być może padną zarzuty, że uciekliście od problemu i odpowiedzialności. Co więcej, przecież ślubowaliście Państwo stać na straży sprawiedliwości niezależnie od okoliczności i przeciwności losu. Tyle że gdy ustawy wejdą w życie, nic od Was, Panie i Panowie Sędziowie, zależeć już nie będzie. Owszem, może na co dzień nie odczujecie Państwo realnej zmiany, ale gdy okaże się, że trzeba decydować o rzeczach ważnych i doniosłych, możecie być już całkowicie poza głównym biegiem spraw. Za to pozostając w KRS i SN, będziecie, nolens volens, firmować nowe rozwiązania i je, pośrednio, legitymizować. Skoro, jak się powiada, nowe ustawy mają być odpowiedzią na bolączki wymiaru sprawiedliwości, trzeba pozwolić im w pełni zafunkcjonować i pozwolić tak odnowionym KRS i SN wziąć pełną odpowiedzialność za to, co będzie się działo w przyszłości w wymiarze sprawiedliwości.