Jeżeli mówimy o moralności i demoralizacji, to najczęściej w kontekście osobowych, międzyludzkich relacji. Rzadko mówimy o moralności w polityce, bo to pusty frazes, zbędny jak telefon na korbkę. W konsekwencji nasza refleksja polityczna rogowacieje, staje się pasywna. Nie trwoży nas jakże groźna, od lat w świecie polityki stosowana zasada: "dziel i rządź". Dowodzić tego nie ma potrzeby. Przypomnę jedynie, że wykorzystując jej skuteczność, nasi wrogowie zawsze starali się anihilować poczucie wspólnoty Polaków. Tak było w okresie rozbiorów, tak po ataku Hitlera na Polskę i próbie dzielenia Polaków na "SlonzakenVolk "(narodowość ślązacka), "Goralenvolk"(naród góralski), Kaszubów czy Mazurów. Stalinizm i jego ideologiczni apologeci też nie poradzili sobie z Polakami, i nie wyrwali z nas korzenia jedności. Z niej wyrosła "Solidarność"- patrząc z perspektywy minionego czasu - ostatni plon naszej wielowiekowej niezłomności.
Dziel i rządź
Każdy myślący Polak, któremu nieobce są losy Ojczyzny, czuje trwogę, gdy atakuje go polityczna gra, dialektyczna propaganda, gdy kupczy się wartością nadrzędną - prawdą. Zmanipulowana w przekazie rządowych mediów, wykrzywia obraz Polski i świata, indoktrynuje umysły. Cynicznym wykorzystaniem katastrofy smoleńskiej w której gęsta mgła, implodujące bomby i puszka po coca-coli miały dowodzić zamachu. Najbzdurniejsze idiotyzmy podawane przez pseudoekspertów i wielokrotnie powielane we wszystkich prorządowych mediach wydestylowały "paliwo polityczne" dla przyszłych rządów PiS-u.
Łamanie Konstytucji, nobilitacja dawnych ministrantów reżimu komunistycznego, to kolejne puzzle demoralizującej społeczeństwo układanki. Mówi się o prawie, a żaden prokurator nie ma śmiałości przesłuchać Jarosława Kaczyńskiego w jego własnej sprawie. Mówi się o sprawiedliwości społecznej, a nositeczka prezesa NBP zarabia dziennie (!) nieco mniej od nauczyciela miesięcznie! "500plus", jako pseudosocjalny program rządowy, to też nic innego jak "kupowanie" głosów wyborców. Coś za nic. Za darmo. Czy może być bardziej demoralizujący społeczeństwo przykład niszczenia etosu pracy? Ile pokoleń będzie się z tego podnosić? By szacunek dla ludzkiego wysiłku, dla uczciwie zarobionych pieniędzy odzyskał należne mu miejsce.
Jednocześnie ten sam rozdający publiczne środki rząd, nie znajduje funduszy na poprawę służby zdrowia, twierdzi, że nie ma pieniędzy dla niepełnosprawnych, odmawia podwyżek strajkującym nauczycielom. Natomiast gdy policjanci rozpoczynają strajk, rząd wiedząc, że bez nich nie utrzyma porządku publicznego, w tydzień załatwia sprawę. Gdzie podziała się etyka "stróżów prawa"? W jakich chaszczach zakamuflowała swoje wartości? Nagle, bodajże 30 000 policjantów, kładzie zwolnienia lekarskie na stole. Każdy wie, że są to "lewe" zwolnienia. Lecz i w tej sprawie zapada zmowa milczenia. Bo to dla większości społeczeństwa sprawy błahe. Tak samo jak szwindle zakupowe sprzętu medycznego w okresie pandemii i manipulacje statystykami zachorowań, w zależności od politycznych potrzeb. Bo trzeba na prezydenckim stolcu osadzić dyspozycyjnego prezydenta.
Ohyda. By nie powiedzieć dosadniej - zbrodnia. Przeciwko zdrowiu społeczeństwa. Szczególnie osób starszych, w tym (o ironio!) "twardego elektoratu PiS-u", który uspokojony propagandowymi zapewnieniami, że pandemia w Polsce praktycznie przestała istnieć, pomaszerował do lokali wyborczych. W chwili, gdy to piszę, w sytuacji najwyższego wzrostu zachorowań, cyniczny minister zdrowia i jego zastępca podają się do dymisji. Odchodzą bez stresu. Zadowoleni z siebie. Takich i podobnych działań można wyliczać bez końca. Słyszę: "PO kradło, PiS też kradnie ale przynajmniej dzieli się z nami". Nasi przodkowie w grobach się przewracają - sięgamy dna.