Jarosław Myjak: Polski "disneyland" w pandemii

Zwykłe pudrowanie rzeczywistości już nie wystarcza. Stąd zapewne Ministerstwo Aktywów Państwowych zatrudniło „mobilną kosmetolog”, która ma przygotowywać ministrów do wystąpień telewizyjnych.

Aktualizacja: 15.10.2020 14:14 Publikacja: 15.10.2020 13:58

Jarosław Myjak: Polski "disneyland" w pandemii

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Makijaż nałożony na twarze władzy w dobie pandemii każe jednak pytać, jak rozróżnić rzeczywistość malowaną od realności. Rzeczywiste jest bowiem to, co ludzie uznają za rzeczywiste. Polityka rozgrywa się zaś w świecie iluzji, a nie faktów. Przez ostatnie miesiące władza próbowała przejść przez kryzys epidemiczny i gospodarczy, kierując naszą uwagę na „rekonstrukcję” rządu i spory obyczajowe.

Iluzja “wesołego miasteczka"

Tym samym wstawiono nas do "disneylandu" gdzie, jak pisał Umberto Eco, „cieszyć miała iluzja świata bardziej realnego niż rzeczywistość”. Propagandowa imitacja uodporniła już wielu na „czarnowidztwo opozycji”. Władza tymczasem nie rozpoznała wyzwań i nie przygotowała kraju na drugą falę pandemii. Nadal brzmią przedwyborcze apele premiera i prezydenta. Ten pierwszy mówił, że „wirus jest w odwrocie i nie należy się go bać". A drugi, że "nikt nie wie, czy druga fala epidemii nadejdzie czy tez nie. Są różne spekulacje. Ale podkreślam, to są spekulacje”.

We wrześniu otwarto wszystkie szkoły, które stały się rozsadnikiem wirusa. Specjaliści wskazują, że władze nie miały żadnych twardych podstaw, by twierdzić, ze po 15 października epidemia zacznie stabilizować się. Czy powodowane były one partyjną troską o oblicze "disneylandu" w mediach? Wiceminister Kraska zapewniał, że „nie może być tak, żeby życie pacjenta było zagrożone”, a Jarosław Gowin dodawał, że „nikogo nie zostawimy bez pomocy”. Spokój w "disneylandzie" naruszył tylko nowy minister zdrowia
ujawniając, że: „nie mamy wszystkiego pod kontrolą”, a tak dużej eskalacji się on nie spodziewał. Iluzja pękła dopiero w tym tygodniu, gdy dzienna liczba nowych zakażeń w Polsce przekroczyła już największą dzienną liczbę przypadków COVID-19 we Włoszech odnotowaną 21 marca.

Zamazywanie odpowiedzialności

W marcu tego roku powołano Komitet Zarządzania Kryzysowego, nie podając jego składu, podziału kompetencji i odpowiedzialności jego poszczególnych członków. Lockdown poprzedziła relacja fotograficzna ze spotkania ministra zdrowia i prezydenta w koszulach z podwiniętymi rękawami, pochylających się nad dokumentami. Wypowiedzi władzy przypominały „nie oddamy ani guzika”, Rydza-Śmigłego. Zapewniano, że rezerwy są wystarczające. Niską początkowo zapadalność na COVID-19 w Polsce w porównaniu z południową Europą przypisywano zasługom rządu, gdy sytuacja epidemiologiczna pozostawała jednakowa w całym regionie. Bp. Długosz przypomniał, że „mieliśmy dwóch ewangelistów, Mateusza i Łukasza”, pokazując wiernym „protoplastów” premiera i ministra.

Śledzący sytuację w USA, Szwecji czy Wielkiej Brytanii spotykali się z racjonalną polityką
komunikacyjną. Oprócz niechlubnego wyjątku prezydenta Donalda Trumpa, tacy eksperci, jak Anthony Fauci, Anders Tegnell, czy Patrick Vallance, uzasadniają przyjęte strategie, kroki operacyjne i wyczerpująco odpowiadają na pytania. Ta rzeczowość jest kulturowym dziedzictwem Winstona Churchilla, który w 1940 nie ukrywał, że społeczeństwo czeka „pot, krew i łzy” po to, by ludność mogła przygotować się na trudy i planować działania opierając się na faktach, a nie iluzjach. Kanclerz Merkel ujawnia podstawy analityczne podejmowanych decyzji. Czescy ministrowie zdrowia Adam Vojtech i Roman Prymula podają współczynniki śmiertelności, zapadalności i zakażeń R0 (liczbę osób zakażanych przez jednego nosiciela w danym czasie). Te dane zderzano z przewidywaną zdolnością systemu opieki zdrowotnej. Harmonogramy rygorów nie zostały tam oparte na arbitralnych datach, a na osiąganiu zakładanych parametrów epidemiologicznych.

W Polsce przedstawiciele rządu mylili śmiertelność (fatality rate) obliczaną w epidemiologii - liczbę zgonów w stosunku do pozytywnie zdiagnozowanych, z umieralnością (mortality rate) liczoną w demografii - liczbą zgonów na COVID-19 w stosunku do liczby mieszkańców. Oficjalnie surowe dane wymagają dalszych obliczeń w celu ich interpretacji. Eksperci rządowi pozostają anonimowi, nie ujawnia się ich modeli i raportów. Briefingi prowadzą minister-kardiolog, minister-menedżer i politolog, rzecznik ministra. Wypowiedzi Głównego Inspektora Sanitarnego pozostaną jako symbole lekceważenia zagrożeń i mentalności „nasza chata z kraja”. W prywatnych mediach niezależni od władzy eksperci wypowiadają się prywatnie - jako konsultanci wojewódzcy pozbawieni tego prawa okólnikiem wiceminister Józefy Szczurek Żelazko. Jeszcze 7 października odrzucono wniosek opozycji o informację rządu na forum Sejmu.

Prawdziwy wojownik nie nosi maski

Podczas obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej Jarosław Kaczyński niecierpliwym ruchem ręki skarcił swojego kuzyna za próbę założenia maski. Sam wielokroć dawał publicznie przykład  „mężności”, nie używał też ochrony nawet podczas zaprzysiężenia rządu. Pandemiczne wesołe miasteczko wymaga bowiem pokazywania „odwagi”. Wiosną, aparat partyjny i rządowy w Polsce nie wdziewał masek, podczas gdy władze sąsiednich państw konsekwentnie dawały przykład, jak chronić się przed zakażeniem. Później maski na twarzach polskich oficjeli pojawiały się i znikały, niczym flagi Unii Europejskiej w gabinetach rządowych. Odrzucanie masek miało kreować obraz polskich polityków jako nieustraszonych „wojowników”. Nie ujawniano przy tym, że władza może testować się na zawołanie, dysponuje też wszelkimi niedostępnymi na rynku lekami. Ta buńczuczność przypomina postępowanie Donalda Trumpa, który po powrocie ze szpitala pojawił się na balkonie Białego Domu, zerwał maskę z twarzy i odrzucił ją na bok.

Kult cargo

W czasie II wojny światowej, ludność Melanezji, widząc samoloty białych przywożące ładunki, uprawiać poczęła rytuały, aby je nakłonić do dostarczania im potrzebnych dóbr. Kult ten rozwijał się w sytuacji zagrożeń i napięcia społecznego. W polskim "disneylandzie", 14 kwietnia przedmiotem kultu stał się Antonow 225 Mriya przywożący sprzęt medyczny. Uroczyste powitanie i pożegnanie maszyny przez premiera i ministrów transmitowane było w mediach. Nie ujawniono jednak, że Polska w tym przypadku zaniechała skorzystania z własnego konsorcjum NATO-SALIS. Powołano je w celu pozyskiwania rezerw medycznych i strategicznego transportu. Posiada ono transparentny cenowo dostęp do wielkich transportowców. Już na początku marca rząd czeski  wynegocjował serię transportów sprzętu medycznego NATO-SALIS z Shenzhen. Pierwszy trafił do Pardubic 19 marca. Gdy media polskie podały na początku kwietnia, że prezydent Duda użyje swoich kontaktów z prezydentem Chin, Czesi zakończyli akcję i pod koniec marca wprowadzili powszechny obowiązek noszenia masek. Ironią zaś losu stało się, że chyba wszystko co przyleciało do Polski kultowym Antonowem było trefne. W "disneylandzie" miało jednak znaczenie, że u nas wylądował największy samolot świata.

Hannah Arendt pisała: “Idealnymi podmiotami rządów totalitarnych nie byli naziści czy komuniści, ale ludzie, dla których nie ma już rozróżnienia między faktem a fikcją, prawdą a fałszem”. Dziś, dla uzyskania poparcia w demokracjach tworzona jest rzeczywistość symulowana. Jedyna  droga ucieczki z tego "disneylandu" prowadzi przez nieustanne zadawanie pytań. Ci bowiem, którzy utkwili w fikcji myślą, że poznali już odpowiedzi i przestają już pytać. Dociekliwy poseł Michał Szczerba ustalił, że “kosmetolog mobilna” ministra Sasina zarabia na kontrakcie  trzy razy tyle, co ratownik medyczny na pierwszej linii walki z COVID-19. Ratownik, zgodnie z nową regulacją, od września, przy zarażeniu w pracy pozbawiony będzie pełnego zasiłku chorobowego. A naszym ministrom ten makijaż się po prostu należy.

Makijaż nałożony na twarze władzy w dobie pandemii każe jednak pytać, jak rozróżnić rzeczywistość malowaną od realności. Rzeczywiste jest bowiem to, co ludzie uznają za rzeczywiste. Polityka rozgrywa się zaś w świecie iluzji, a nie faktów. Przez ostatnie miesiące władza próbowała przejść przez kryzys epidemiczny i gospodarczy, kierując naszą uwagę na „rekonstrukcję” rządu i spory obyczajowe.

Iluzja “wesołego miasteczka"

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie Karol Nawrocki. Chyba, że jednak nie
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie