Niemcy znam dość dobrze. Nie pamiętam ile razy byłem w tym kraju przed jego zjednoczeniem i po zjednoczeniu. W latach 80. XX wieku zarówno Berlin Zachodni, jak i miasta obu państw niemieckich robiły na nas Polakach duże wrażenie. Na tle polskiej szarzyzny taki Hamburg czy Frankfurt nad Menem wydawały się metropoliami łączącymi amerykański rozmach i niemiecką schludność. Uwielbiałem wędrować przez Góry Harzu, u podnóża których były rozsiane niezwykle czyste wsie i miasteczka.
Jeszcze na początku XXI wieku Niemcy były dla nas, Polaków, synonimem gospodarczej potęgi, stabilności politycznej, ładu publicznego i praworządności. Było w tym oczywiście wiele przesady i typowo polskiego kompleksu zaścianka. Mamy bowiem szczególną skłonność do nieustannego porównywania się do innych, co jest także i zaletą, bo przecież zawsze chcemy się równać do najlepszych i najbogatszych. Dzięki temu nie spoczywamy na laurach, stale poprawiając realia naszego życia. Ale to niestety także szczególna wada, przez którą tkwimy w nieustannym przekonaniu, że jesteśmy z jakichś przyczyn narodowych mniej zdolni i mniej zorganizowani.
Czytaj więcej
Prawdopodobne przełamanie kordonu sanitarnego wokół AfD i BSW w Saksonii i Turyngii oznacza koniec narzuconego przez zjednoczenie Niemiec po 1990 roku zachodniego konsensu w niemieckiej polityce. Monopol zachodniego konsensu sprawiał, że coraz więcej ludzi w byłej NRD czuło się obywatelami drugiej kategorii.
A przecież ten ohydny polski kompleks brzydkiego kaczątka to wirus zainfekowany nam przez naszych dawnych okupantów. Historia Polski dowodzi szczególnych zdolności tego narodu do samoorganizacji w obliczu zagrożenia biologicznego lub kulturowego. Ostatnie trzy dekady dowiodły także, że w czasach pełnej suwerenności potrafimy doskonalić, unowocześniać i modernizować nasz kraj z siłą i przekonaniem, którego brakuje już naszym zachodnioeuropejskim sąsiadom.
Liczne wędrówki po Europie odarły mnie ze wszystkich złudzeń. Nasz kontynent stał się wieloetnicznym tyglem, który zaczyna tracić swoją tożsamość kulturową. Stereotypy, którymi posługiwaliśmy się do niedawna między innymi w ocenie Brytyjczyków, Niemców, Hiszpanów czy Francuzów, ale także Rumunów, Bułgarów, Słoweńców czy Chorwatów są dzisiaj nieaktualne i przebrzmiałe.