Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, że kulturowa wojna wokół płci na stałe weszła do politycznej debaty, to zakończone właśnie igrzyska olimpijskie powinny go ostatecznie przekonać, że tak właśnie jest. Dzieje się to z inspiracji i ku uciesze radykałów z lewa i z prawa.
Transpłciowość jest bardzo poważnym problemem bardzo małej grupy ludzi. Tej pierwszej prawdy nie chcą uznać prawicowi ekstremiści, tej drugiej lewicowi. Tak, istnieją wśród nas osoby, które urodziły się nie w swoim ciele i nauka zna oraz opisuje te przypadki. One istnieją realnie i powodują realne problemy konkretnych ludzi. Czas, by uznali to prawicowi radykałowie. Z kolei ich lewicowi koledzy i koleżanki powinni zauważyć, że rozszerzenie tej kwestii na każdego, kto ma problemy ze swoją seksualnością (zwłaszcza w młodym wieku), może prowadzić do tragedii i dramatów osobistych setek tysięcy nastolatków (i nie tylko) oraz do fatalnych politycznych i społecznych konsekwencji. O tych pierwszych mówi i pisze się coraz częściej, ale mnie, jako politologa, bardziej interesują te drugie.
Jak definiować płeć człowieka?
W definiowaniu płci człowieka trzeba brać kilka kryteriów – gonadoforyczne (najważniejsze), metaboliczne, chromosonalne, hormonalne, ale także mózgowe. Natomiast dla ideologów prawicowych liczą się jedynie cechy fenotypowe, a dla lewicowych społeczne.
Jeśli przyjmiemy prawicową perspektywę, czyli że cała ta kwestia to dziwactwo goszystów i atak na tradycyjne wartości rodzinne, zafundujemy sobie system, w którym pewna część obywateli nie ma zapewnionej pełni praw i żyje w stanie głębokiego cierpienia. To całkowicie sprzeczne z tym, jak powinien działać system polityczny. Jeśli pewna część wyborców żyje w nim w stanie stałej opresji i dyskomfortu, trudno nazwać go demokratycznym, a już na pewno nie liberalno-demokratycznym.
Czytaj więcej
Teatr, który zaprezentował Donald Tusk ze 100 mld zł, które rzekomo ukradł PiS ma tylko jeden cel: odwrócenie uwagi od tego, co jest teraz realnym problemem wyborców – rosnącej inflacji i podwyżek cen energii czy spodziewanego wzrostu cen wody.