Po wizycie w Polsce kanclerza Olafa Scholza jedni są zachwyceni, drudzy rozsierdzeni. Jak zwykle. To ja w swoim „dzienniczku symetrysty”, który prowadzę od lat na łamach „Rzepy”, skreślę parę słów od siebie. Sąsiadujemy z Niemcami. A z drugiej strony z Rosją. Tak nasz dobry Bóg urządził i wstawiennictwo Matki Bożej, królowej Polski, której naszą umiłowaną ojczyznę zawierzyliśmy, chyba nic nie dało. Musimy więc jakoś budować relacje z sąsiadami. Nawet jak ich nie lubimy. Bo nie możemy się przeprowadzić.
Z Niemcami najlepiej handlować
Jak najlepiej budować relacje z sąsiadami? Jak uczył Adam Smith – przez wymianę handlową. Im większa strefa wolnego handlu, tym większa strefa pokoju. Handel to gra. Trzeba więc pamiętać o równaniu Johna Nasha. I paru innych regułach z teorii gier. A w grze używamy słów. I one są ważne dla jej przebiegu, bo wpływają na strategie ich rozgrywania.
Czytaj więcej
To były szesnaste polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe, ale pierwsze od ośmiu lat. Zakończyła się „epoka lodowcowa” w relacjach Warszawy z Berlinem.
„Reparacje” to złe słowo. Przypomina o klęsce, z powodu której ma się je płacić. Nie służyło więc uzyskaniu czegokolwiek, tylko mobilizacji elektoratu. Okazało się jednak, że elektorat bardziej zmobilizowało słowo „praworządność”.
Przejdźmy od reparacji do interesów
Jak ciągle krytykuję tu ekonomię popytu Johna Keynesa, tak teraz przypomnę, że w jednym miał rację. Ostrzegał już w 1919 r., że reparacje nałożone na Niemcy po pierwszej wojnie doprowadzą do drugiej. No i się okazało, że miał rację.