Od czasu ataku Rosji na Ukrainę argument o politycznym sprzyjaniu Rosji i Putinowi zdominował debatę publiczną. W zasadzie przestała ona być debatą, a stała się wyłącznie przerzucaniem się oskarżeniami, kto bardziej sprzyja rosyjskim interesom. Ta nieodpowiedzialna psychoza staje się już nie do zniesienia.
Jak zadziała spot PO: kogo zmobilizuje, kogo zniechęci
Film, w którym politycy PiS pokazani są jako niemalże rosyjscy agenci, powinien szokować, przede wszystkim opinię publiczną, w następnej kolejności – wolne media. Film nosi tytuł „Największym sukcesem Rosji w Polsce jest PiS” i jasno sugeruje, że partia Jarosława Kaczyńskiego to ukryta opcja rosyjska.
Czytaj więcej
Donald Tusk mówi już wprost: „Żyjemy w czasach przedwojennych”. Ale Koalicja Obywatelska wypuściła spot, który nie licuje z powagą słów swojego lidera i szefa polskiego rządu.
Przekaz jest rzecz jasna skierowany do najtwardszego elektoratu PO. Może zadziałać mobilizująco na wybory do PE, ale z drugiej strony umiarkowany elektorat PO, który zdominował poparcie dla tej partii 15 października, może się czuć zniesmaczony i zostać w domu. Film jest zatem wyrazem desperacji sztabowców PO. Odpowiedzialność za jego emisję spada jednak na premiera Donalda Tuska.
Czy PiS jest partią prorosyjską?
PiS ma wiele grzechów na sumieniu, począwszy od zdewastowania wymiaru sprawiedliwości, jego upolitycznienia, konfliktu z Unią Europejską (której bycie częścią jest polską racją stanu), ale zarzucanie tej partii prorosyjskość to nie tyle nadużycie, ile świadoma manipulacja, która ma na celu rozkręcenie spirali nienawiści i tak podzielonego polskiego społeczeństwa.