Jeśli ktoś chciałby lepiej zrozumieć to, co dzieje się w polskiej polityce, powinien zwrócić uwagę na dwa najnowsze sondaże. Według badania dla Wirtualnej Polski dotyczącego poparcia dla partii do Sejmu, Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na 33,3 proc. głosów, Koalicja Obywatelska na 32 proc., Trzecia Droga zaś na 11,6 proc. Z kolei z badania dla RMF i „Dziennika Gazety Prawnej”, gdzie pytano o rozkład poparcia w wyborach do Parlamentu Europejskiego, wynika, że PiS może liczyć na 32,7 proc., KO zaś – 30,7 proc. Trzecia Droga w tym badaniu może liczyć na 12,6 proc. (Oba badania wykonała pracownia United Surveys).
Mimo ujawniania kolejnych afer, utraty wpływu na TVP i błędów Jarosława Kaczyńskiego, poparcie dla PiS trzyma się mocno
Ktoś powie: sondaż to tylko sondaż. Ale dwa sondaże to już coś więcej. Poza tym wyniki te są skorelowane z niedawnymi wynikami wyborów do sejmików, które najbardziej przypominają ogólnopolskie głosowania parlamentarne lub do PE właśnie.
Pisałem już nieraz, że Donald Tusk bardzo chce, aby wreszcie doszło do przełomu i pokonania PiS. Jest to ważne dla koalicji 15 października z powodów morale tego środowiska. Wygrana nad PiS – pierwsza od dziesięciu lat – byłaby symboliczna i mogłaby odbudować entuzjazm, jaki panował po stronie liberalnej przy okazji jesiennych wyborów. Pisałem też kiedyś, że teatrzyk z tymczasowym rządem Mateusza Morawieckiego miał jeden cel – skraść nowej koalicji miesiąc miodowy, wypalić entuzjazm, z którym ponad 11 milionów Polaków poszło do urn, by oddać głosy na partie, które obiecały odsunąć PiS od władzy.
Teraz sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Mimo ujawniania kolejnych afer (utrata miliardów przez spółkę zależną Orlenu, szczegóły afery wizowej, zegarki w MON itp., itd.), mimo potężnych błędów samego PiS („szturm” z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem na Sejm, wewnętrzne napięcia przy układaniu list do Parlamentu Europejskiego), mimo utraty wpływu na telewizję publiczną, PiS utrzymał kontakt ze swoją wyborczą bazą i wciąż może liczyć na żelazny, około 30-procentowy elektorat.
To zaś obala ileś tam mitów, które krążyły po stronie liberalnej, że poparcie dla PiS to wyłącznie efekt propagandy, którą serwowały im media Jacka Kurskiego. Widać raczej, że albo wyborcy PiS nie traktowali tej telewizji całkiem serio, albo też ona po prostu odpowiadała ich poglądom, a nie te poglądy kreowała.