Naprawdę trudno było o złudzenia, ale niektórzy wierzyli, że Andrzej Duda stanie na wysokości zadania i wykona jakieś kroki, by wygasić emocje i zatrzymać eskalację konfliktu. Wtorek 9 stycznia wyleczył nas z wszelkich iluzji. Prezydent Polski zobowiązany konstytucyjnie (art.126) do ochrony ciągłości władzy państwowej i bezpieczeństwa państwa ostatecznie opowiedział się po jednej ze stron politycznego sporu. To jawne sprzeniewierzenie się misji urzędu, którą jest reprezentowanie wszystkich Polaków, i krok w stronę pogrążenia Polski w pełnym chaosie.
Czy Andrzej Duda realizuje plan Jarosława Kaczyńskiego?
Właśnie tak, nie inaczej, należy interpretować zaproszenie do pałacu i osobistą kuratelę nad skazanymi prawomocnie byłymi posłami Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem. Prezydent nie tylko sfotografował się publicznie z ludźmi, których ma rychło uznać za więźniów politycznych Trzeciej Rzeczypospolitej, lecz także udzielił im azylu. Krążące wokół Pałacu Prezydenckiego patrole policji tylko potęgują uczucie absurdu i bezsensu całej sytuacji.
Czytaj więcej
- Odnosimy wrażenie, że chciano uniemożliwić nam spotkanie z prezydentem. To kolejny przejaw bezprawia. Mamy do czynienia z głębokim kryzysem państwa - oświadczyli Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą w Pałacu Prezydenckim.
Nie wiem, jakie są cele Andrzeja Dudy. Czy poczuł, że nagle dorósł do wielkiej polityki i właśnie stawia pierwszy krok na ścieżce swojego przywództwa na prawicy? Czy rzucił, jak może mu się wydawać, rękawicę Jarosławowi Kaczyńskiemu? A może jest całkiem odwrotnie; prezydent wpisuje się tylko w scenariusz rozpisany szczegółowo na Nowogrodzkiej i znów jest tylko aktorem w dramacie reżyserowanym przez dawnego pryncypała?
Budżet państwa do Trybunału Konstytucyjnego, a parlament rozwiązany?
Co do wyboru dokonanego przez prezydenta nie ma już wątpliwości, a o tym, czy gra samodzielnie, czy jest tylko narzędziem, przekonamy się w najbliższych dniach. I nie w związku ze sprawą Kamińskiego i Wąsika, ale w związku z budżetem państwa. Jeśli skieruje go do posłusznego PiS Trybunału Konstytucyjnego i (po jego zakwestionowaniu przez ekipę Julii Przyłębskiej) rozwiąże parlament oraz ogłosi nowe wybory, doprowadzi do totalnej konfrontacji na miarę pamiętnych pierwszych miesięcy stanu wojennego. Pewnie takie są oczekiwania Nowogrodzkiej, bo tylko taki scenariusz może w mrocznych umysłach liderów prawicy dawać im szansę na szybkie odzyskanie władzy. Tyle że koszty tej operacji mogą być dla państwa tragiczne, a cokolwiek się wydarzy, będzie osobiście obciążało Andrzeja Dudę.