Tego jeszcze nie wiemy. Rosja próbuje dowieść, że kraje posiadające wielki potencjał militarny i broń jądrową mogą, a nawet mają prawo łamać porządek międzynarodowy. Że mogą dyktować własne reguły całej społeczności międzynarodowej, w tym zmieniać uznane powszechnie granice państwowe. Jeśli wspólnocie międzynarodowej nie uda się przywrócić uzgodnionego wcześniej porządku, będzie to miało niewyobrażalne konsekwencje.
Widzimy je tu i teraz, gdy tlący się przez lata konflikt między Armenią a Azerbejdżanem został właśnie zakończony przy wykorzystaniu siły. Oto został wysłany wyraźny sygnał, że w krajach takich jak Armenia i Azerbejdżan wolności ich mieszkańców będą realizowane przy użyciu siły militarnej, a nie poprzez narzędzia porządku międzynarodowego. Obywatele takich krajów będą dochodzić do wniosku, że pozycja ich państw będzie wynikać z ich potencjału zbrojnego, a rządy w tych krajach, zamiast podnosić jakość ochrony zdrowia, oświaty, usług publicznych i skupiać się na rozwiązywaniu prawdziwych wyzwań, jak katastrofa klimatyczna czy nierówności społeczne, wydawać będą swoje budżety na broń, programy nuklearne i armie robotyczne. A w takim świecie życie będzie mniej bezpieczne.
I oto stajemy przed najważniejszym pytaniem naszych czasów: jak my, ludzie żyjący w pierwszej ćwierci XXI w., będziemy chronić człowieka – jego życie, wolność, godność? Czy możemy polegać na międzynarodowej architekturze tworzonej przez organizacje i międzynarodowe konwencje? A może liczy się tylko broń? Odpowiedź na to określi naszą wspólną przyszłość.
To było główne przesłanie twojego wystąpienia rok temu w Oslo.
Potrzebujemy nowego systemu bezpieczeństwa światowego, który będzie w stanie skutecznie chronić ludzi niezależnie od tego, czy mieszkają w kraju posiadającym broń nuklearną, ropę, gaz, i dlatego inni aktorzy społeczności międzynarodowej przymykają oczy na wyrządzane krzywdy w tym kraju czy przez ten kraj. Obecny porządek powstał 70 lat temu jako wynik II wojny światowej, a przez to nadaje bezzasadne dziś przywileje niektórym państwom. Dysponują dziś wetem, bo 70 lat temu wygrały wojnę. My potrzebujemy kardynalnej reformy architektury międzynarodowej, ponieważ żyjemy w nowym świecie, w nowym stuleciu i w nowej rzeczywistości. Potrzebujemy architektury, w której ochrona praw każdego człowieka odgrywa podstawową rolę.
Pomysły prezydenta USA, by częściowo zmienić zasady funkcjonowania Rady Bezpieczeństwa ONZ, mają na celu wyłącznie rozszerzenie składu tego uprzywilejowanego klubu. To nie jest reforma, której potrzebujemy.