Jednym z ciekawszych barometrów pozwalających określić nastawienie do Polski za granicą są rozmowy z dyplomatami. I od końca lutego 2022 r. można było wyraźnie zaobserwować, jak pozycja naszego kraju wyraźnie rośnie. Coraz częściej zdarzało się słyszeć od ambasadorów ważnych państw, że Polska stanęła na wysokości zadania, że pomoc dla Ukrainy była wielka, zarówno jeśli idzie o kwestie humanitarne i wsparcie dla uchodźców, jak i zaangażowanie w dostawy własnej broni i otwarcie logistycznego hubu.
Zaskakująca zmiana
I jak przez wcześniejsze lata dominowała tematyka praworządności, zmian w sądownictwie czy wolności mediów, tak przez ostatnich kilkanaście miesięcy tematem numer jeden była wojna. I zmieniało się nastawienie do Polski. Sygnał poszedł od Amerykanów, bo dyplomaci innych państw widzieli dwie wizyty Joe Bidena i fakt, że relacje Warszawy z Waszyngtonem stawały się coraz bliższe.
Czytaj więcej
Dotąd rządzący ze swoich pozycji mogli rozgrywać panów Tuska, Hołownię, Kosiniaka-Kamysza i Czarzastego. Po wejściu w życie fatalnej dla PiS ustawy jest to coraz mniej możliwe.
Kwestie praworządności zostały wzięte w nawias. Coraz częściej zdarzało się słyszeć, jak zachodni dyplomaci chwalili polski rząd, a to za radzenie sobie z kryzysem energetycznym, a to dostarczenie węgla na rynek, a nawet – choć oficjalnie państwa zachodnie Warszawę za to krytykowały – za twarde postawienie interesu polskich rolników, gdy wybuchł kryzys zbożowy.
Sporym zaskoczeniem było dla mnie, gdy w ciągu ostatnich tygodni usłyszałem od dwóch różnych dyplomatów państw UE i NATO, których stolice wcześniej ostro krytykowały polskie władze za populizm, że wygranie kolejnych wyborów przez PiS nie byłoby wcale katastrofą, a może nawet z punktu widzenia wojny w Ukrainie stabilność rządów byłaby pożądana. Tu następowały oczywiście zastrzeżenia, że nie zgadzamy się w sprawie praworządności, wolności mediów itp., ale w sprawach wojny rząd stał się przewidywalnym partnerem. Deklaracje te była dla mnie zaskakujące, bo stanowiły zwrot o 180 stopni wobec tego, jaki był stosunek krajów tzw. starej Unii wobec rządzącego Polską PiS.