Publicystka Estera Flieger poleciła na Twitterze tekst Grzegorza Sroczyńskiego z Gazeta.pl „Czy będziecie umieli zmienić choćby paskowych w TVP Info, czyli pięć pytań do opozycji”. Ściągnęła tym na siebie „setki komentarzy wyborców opozycji” (negatywnych), o czym pospieszyła poinformować czytelników w tekście dla „Rzeczpospolitej” 23 marca.
Swoich krytyków Flieger nazywa „nieomylnymi właścicielami III RP”, pokoleniem „solidarnościowym”, które blokuje zmianę warty (chodzi chyba o zmianę pokoleniową?), „rzeczywistość postrzega w niezmienny po 1989 roku sposób – od ponad 30 lat istnieją więc tylko dwa obozy” (ale przecież o dwóch obozach politolodzy i socjolodzy mówią od 2005 r., nie wcześniej). Flieger czuje, że twitterowi krytycy krzyczą: „Na kolana, młody chamie” – taki tytuł ma jej tekst.
Publicystka wzywa, aby odejść od wojennej retoryki w sporach polsko-polskich. Nie chce, aby opozycja narzucała wyborcom jedną listę w wyborach parlamentarnych. Uważa to za chęć utrzymania starego porządku i wyraz niezrozumienia tego, co się stało w 2015 r. (ale unika własnej interpretacji ówczesnych wydarzeń). Otrzymaliśmy tekst pełen uproszczeń i niedopowiedzeń. Choć dla wielu intrygujący. Chciałbym dodać do niego kilka przypisów.
Czytaj więcej
Pokolenie „solidarnościowe” od ponad 30 lat wierzy, że w Polsce są tylko dwa obozy i nic poza tym, a każde kolejne wybory są tymi najważniejszymi.
O co tutaj w ogóle chodzi? O postulat rzeczowej kampanii wyborczej i upodmiotowienia wyborców? Ale dlaczego autorka tyle złej woli przypisuje wyłącznie pokoleniu „solidarnościowemu” i PO? Czy rzeczywiście to wyłącznie one narzucają tematy kampanii i dlatego zasługują na krytykę?