W interesującej analizie „Która strategia pozwoli nam wygrać demokrację?” (jej tezy czytelnicy „Rzeczpospolitej” poznali w tekście „Strategia na wygranie demokracji”, 6 kwietnia 2022 r.) Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz i Jan Szyszko podają argumenty przeciw wspólnej liście wyborczej opozycji, ale oparte na niepełnych danych. Czego nie uwzględnili i dlaczego ich wnioski tracą podstawy, z których zostały wyprowadzone? Poniżej pełne liczby i dodatkowe argumenty, które prowadzą do odmiennych konkluzji.
Nigdzie nie uciekli
W 2019 roku „KO, SLD i PSL otrzymały niemal 9 mln głosów, startując osobno w głosowaniu do Sejmu, w wyborach senackich wspólnie otrzymały już tylko 8,1 mln głosów. 900 tys. osób, a więc aż 10 proc. wyborców partii liberalnych i lewicowych, wobec konieczności głosowania na jedną listę, zrezygnowało z udziału w wyborach do Senatu lub oddało głos na kandydatów spoza tej listy” – tym argumentem Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz i Jan Szyszko usiłują przekonać, że wspólna lista opozycji, ze względu na duże zróżnicowania ideologiczne, odstraszy znaczną część wyborców. Gdzie tkwi błąd zacnych autorów?
Zacznijmy od tego, że frekwencja w wyborach do Sejmu i Senatu była jednakowa – po ok. 18,7 mln (do Sejmu głosowało o 527, czyli o 0,03 promila osób więcej niż do Senatu). Głosów nieważnych do Senatu było o 268 tys więcej niż do Sejmu, czyli o 1,4 proc. ogółu głosujących, czyli podobnie jak w 2015 roku, kiedy ten wskaźnik wyniósł 1,3 proc., kiedy nie było uzgodnionej listy. Wyborcy, którzy głosowali do Sejmu, nie zrezygnowali więc z wyborów do Senatu; do Sejmu i Senatu oddano niemal jednakowe liczby głosów.
Po drugie, autorzy nie policzyli wszystkich okręgów. KO, SLD i PSL wystawiło do Senatu kandydatów tylko w 94 okręgach. Otrzymali oni prawie 8 mln głosów. W pozostałych sześciu okręgach KO, SLD i PSL bądź poparło kandydatów startujących z własnych komitetów – dostali 336 tys głosów (Wadim Tyszkiewicz – 64 tys, Stanisław Gawłowski – 45 tys, Jan Bagieński - 77 tys. Maciej Masłowski – 94 tys., Marzena Dębniak – 56 tys) – bądź, w jednym okręgu, nie poparło oficjalnie nikogo. W tym ostatnim okręgu było dwóch kandydatów, pisowski i formalnie niepisowski, Stanisław Kogut, który dostał 76 tys głosów. Wyborcy KO, PSL i SLD zapewne głosowali na niego, bo na pewno jakiś głos oddali.