Znany kazachski reżyser Bolat Atabajew (zmarł w lipcu 2021 r.) kilka lat temu, tłumacząc mi nastroje społeczne w Kazachstanie, opowiedział o scenariuszu swojego spektaklu „Lawina”. Historia była o tym, jak przez dziewięć miesięcy Kazachowie musieli przez większość roku mówić szeptem i nie mogli wyprawiać wesel czy rodzić dzieci, bo święcie wierzyli, że przez najdrobniejszy hałas zejdzie lawina i wszyscy zginą. Ale pewnego dnia w jednej z jurt podczas „miesięcy cichych” urodziło się dziecko i głośno zapłakało. Wszyscy nagle zamarli w bezruchu, ale nic się nie wydarzyło. Zrozumieli, że lawina była jedynie tworem ich wyobraźni.
Przez trzy ostatnie dekady Kazachowie protestowali kilkakrotnie. Dochodziło do krwawych starć, były ofiary śmiertelne, ale za każdym razem cofali się w obawie przed lawiną gniewu i represji ze strony przywódcy. A ten w międzyczasie uznał się dożywotnim „władcą narodu”, stawiał sobie za życia pomniki, nazywał główne ulice swoim imieniem. Przemianowano nawet stolicę, która od 2019 r. już nie jest Astaną, tylko Nur-Sułtanem. Nazarbajew, który rządził de facto od 1979 r., gdy został sekretarzem Komunistycznej Partii Kazachskiej SRR, odsunął się w cień w 2019 r. Wytypował na prezydenta Kasyma-Żomarta Tokajewa i rządził z tylnego fotela, na stanowisku przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa.
Kazachstan wyróżniał się na tle pozostałych, o wiele bardziej zależnych od Rosji, państw dawnego ZSRR. W tamtejszych szkołach przywrócono język kazachski, odrodzono kulturę, budowano meczety, rozwijano przemysł. Dzięki bogatym złożom ropy i gazu stworzono całkiem samodzielną, a z czasem najpotężniejszą w regionie gospodarkę. Udział rosyjskich korporacji w wydobyciu ropy naftowej nie przekraczał tam 10 proc. całości rynku. Reszta to miejscowe (zarządzane przez klan Nazarbajewa), zachodnie (amerykańskie, brytyjskie, włoskie, duńskie) i chińskie giganty branży. Stąd wielowektorowa polityka zagraniczna, którą sprytnie udawało się prowadzić przez wiele lat. Dla Polski to ważny i bliski kraj nie tylko dlatego, że niegdyś Kazachowie, nie mając kromki chleba, przyjmowali zesłanych tam przez Stalina Polaków, ale też dlatego, że – spośród wszystkich sojuszników Rosji – Polska miała najlepsze relacje właśnie z Kazachstanem. To dzięki wstawiennictwu Nazarbajewa w maju 2021 r. białoruski dyktator uwolnił z więzień i przywiózł na polską granicę trzech działaczy mniejszości polskiej.
Czytaj więcej
Lądowaniu rosyjskich oddziałów interwencyjnych towarzyszą walki kazachskiego wojska i policji z manifestantami.
Ale to już przeszłość. Odkąd 5 stycznia prezydent Tokajew o pomoc w stłumieniu protestów poprosił Rosję i innych sojuszników z Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (Białoruś, Armenię, Kirgizję, Tadżykistan), historia tego kraju pisze się na nowo. W czwartek nad ranem do Kazachstanu wkroczyły powietrzno-desantowe siły rosyjskie. Przywódca, który uważał się za twórcę państwa, nie pojawił się ani razu publicznie od czasu, gdy kilka dni wcześniej wybuchły protesty.