Jestem człowiekiem bez serca. A znana aktorka uznałaby chyba nawet, że wspieram morderców. Ale powiem to wprost: cierpienia emigrantów na granicy nie robią na mnie wrażenia. Z jednym wyjątkiem: naprawdę żal mi dzieci, których rodzice są tak nieodpowiedzialni, by je narazić na ryzyko ciężkiej choroby. A kto wie, może nawet śmierć.
Wśród kłamstw, histerii i manipulacji na temat nieszczęśników koczujących na granicy z Białorusią szczególnie podejrzane wydawało mi się od początku stwierdzenie, że to niedoszłe ofiary talibów, które uciekły przed prześladowaniami. Nie wiem, czy państwo to pamiętają, ale większość mediów zgodnie, za to wbrew logice, twierdziła tak kilka tygodni temu. Prawie nikt nie zadał pytania, jak to możliwe, że migranci znaleźli się na polskiej granicy niemal w czasie rzeczywistym: tu pada Kabul, a w tym samym czasie 5 tysięcy kilometrów dalej uciekinierzy próbują przekroczyć granicę Unii Europejskiej. Dziś wiemy już doskonale, że to nie żadni Afgańczycy, tylko emigranci z Iraku. Wedle niepełnych informacji to oni stanowią 80-, a może nawet 90-procentową większość wśród koczujących na granicy.
Dlatego współczuć należy przede wszystkim dzieciom, bo to one są ofiarami tej sytuacji. Pozostali są sami sobie winni.
Co więcej, nie są to ani ludzie biedni, ani prześladowani, ani pozbawieni świadomości, w czym uczestniczą. Żeby się dostać na Białoruś, trzeba najpierw zapłacić przemytnikom ludzi (i reżimowi Łukaszenki) kilkanaście tysięcy dolarów. Co jasno dowodzi, że migranci należą do finansowej elity swojego kraju. Poza tym wiadomo już, że mamy do czynienia z typową emigracją zarobkową. Migranci wiedzą, że będą przekraczać granicę nielegalnie, a ich prawdziwym celem są Niemcy, gdzie większość z nich ma rodziny.
Dlatego współczuć należy przede wszystkim dzieciom, bo to one są ofiarami tej sytuacji. Pozostali są sami sobie winni. Czy to znaczy, że należy ich zostawić na pastwę losu? Nie. Ze względów humanitarnych trzeba im udzielić wszelkiej możliwej pomocy. Warunki są coraz trudniejsze, a prawdziwy dramat zacznie się zimą. To, że ktoś postąpił źle, nie znaczy jeszcze, że nie zasługuje na wsparcie w trudnej sytuacji. Pomagać trzeba, ale nie można nagradzać ludzi, którzy świadomie łamią prawo.