Dokument programowy PO nie nadaje się do spożycia, bo jest niestrawny, jak każda papka mielona z nieświeżych komponentów. Składniki tej POtrawy mają równo cztery lata. A.D. 2007 „Partia miłości" obiecywała społeczeństwu mnóstwo miłosnych cudów, m.in. podatek liniowy 15%, likwidację „podatku Belki", autostrady, świetną służbę zdrowia, zmniejszenie bezrobocia, zmniejszenie biurokracji (administracji), „jedno okienko" dla firm, etc. etc. etc. Wszystko to ślicznie brzmiało, np. obietnica, że do Konstytucji wprowadzony zostanie zapis: „Wszelka władza w Rzeczypospolitej jest służbą publiczną i nie może być źródłem jakichkolwiek przywilejów". Zapisu nie wprowadzili, a przywileje dygnitarskie szerokim gestem sobie POwiększyli. Miast zmniejszenia podatków – horrendalnie wzrosły POdatki VAT. Zamiast ograniczenia biurokracji – nastąpił gigantyczny rozrost administracji (tylko w ciągu pierwszych trzech kwartałów w roku 2010 przybyło w administracji państwowej 26,3 tysiąca urzędników; w warszawskim ratuszu POdczas rządów Hanny Gronkiewicz – Waltz zatrudnienie wzrosło z 5,7 do 7,5 tysiąca biurokratów!). Szpitale i koleje – ruina. Autustrady – glina. POlityka zagraniczna – kpina (wśród 25 ambasadorów UE oraz ich zastępców nie ma ani jednego Polaka, chociaż nie brakuje Węgrów, Pepików, Rumunów czy Bułgarów!). Lawinowemu wzrostowi biurokracji towarzyszy silny wzrost bezrobocia, ale że Platforma niczego w tej materii nie POprawi, ino spaskudzi, to było oczywiste już dawno temu dla Marianna Hemara. Jakby słyszał zapewnienia wybitnego męża stanu, który POlecając program wyborczy partii rządzącej użył lansującego kosmos zwrotu „skok cywilizacyjny".
„Powiedział mi wczoraj wybitny
Polityk, działacz, mąż stanu:
Kraj urządzimy wzorowo
Według nowego planu.