W odpowiedzi na kryzys 2020+ wywołany przez pandemię NBP podjął bezprecedensowe działania w postaci rozpoczęcia polityki luzowania ilościowego (QE). Bank centralny sięgnął też po tradycyjne instrumenty polityki pieniężnej, m.in. dwukrotne obniżenie stóp procentowych, słuszne z punktu widzenia psychologicznego, i jednorazowe obniżenie stopy rezerwy obowiązkowej.
Ponadto NBP „odkurzył" instrument antykryzysowy stworzony w odpowiedzi na kryzys 2007+: od 10 kwietnia br. znów oferuje dostęp do kredytu wekslowego. Firmy mogą z niego skorzystać za pośrednictwem banków w postaci kredytu obrotowego w celu podtrzymania płynności.
Kredyt ten będą mogły oferować banki w dobrej sytuacji finansowej, w tym spełniające minimalne wymogi płynności i wypłacalności. W odniesieniu do nich nie ma zatem istotnych różnic w ofercie 2020+ w stosunku do 2007+. Zasadnicza różnica jest w wymogach (lub ich braków) wobec firm chcących skorzystać z kredytu wekslowego. W publicznie dostępnych informacjach nie ma żadnych konkretów na temat wymogów co do ich kondycji i zdolności kredytowej. W programie 2007+ kredytobiorca musiał wykazać się zdolnością kredytową. Obecne rozwiązania nie powinny dziwić, bo potencjalni kredytobiorcy prawdopodobnie nie będą w stanie się nią wykazać, a to oznacza, że bank centralny w dużym stopniu przejmuje na siebie ryzyko kredytowe.
Na ofertę kredytu wekslowego 2007+ nie było odzewu, m.in. z uwagi na panującą niepewność i dość restrykcyjne warunki skorzystania z kredytu. Można domniemywać, że z uwagi na poluzowane wymogi popyt na kredyt wekslowy powinien się pojawić.
W kryzysie wyzwaniem jest co prawda nakłonienie banków do udzielania kredytów, a kredytobiorców do ich brania, ale obecnie sytuacja jest inna niż kiedyś – wiele firm jest „pod ścianą" i nie ma wyboru. Banki zaś, udzielając takiego kredytu, tylko transferują ryzyko. Oprocentowanie jest przy tym bardzo niskie, biorąc pod uwagę historycznie najniższe stopy procentowe w Polsce.