Andrzej Malinowski: Miska ryżu dla posła

Ustawa dotycząca uposażeń parlamentarzystów i członków rządu była niczym tunguski meteoryt. Pojawiła się jak grom z jasnego nieba i wywołała ogromny wstrząs. To dobrze. Może teraz do wielu dotrze, jak oderwane od rzeczywistości decyzje podejmują rządzący. Oraz jak ważna dla nich jest własna kieszeń.

Publikacja: 23.08.2020 21:00

Andrzej Malinowski: Miska ryżu dla posła

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Rząd, jakby zapominając, że jesteśmy w recesji, chce podnosić płacę minimalną. Podwyżka ta to „spadek" po kampanii wyborczej do parlamentu. Partie licytowały się wtedy, kto da więcej. Licytacja nic przecież nie kosztuje. Koniec końców zapłacą bowiem z firmowych kieszeni przedsiębiorcy. Również ci, którzy z powodu koronawirusa oraz recesji mogą nie dotrwać do następnego roku.

Dla polityków to przecież żaden problem.

Ta sama władza, największy pracodawca w „budżetówce", płac... podnosić nie chce! Dlaczego? Praca nauczyciela czy urzędnika przecież nie jest ani gorsza, ani lepsza niż praca np. w prywatnej piekarni gdzieś na wschodzie Polski.

W czym więc tkwi różnica?

W kieszeni! Bo na te podwyżki poszłyby pieniądze z budżetu.

A ten w wyniku kolejnych programów socjalnych już od dawna trzeszczy w szwach! Do tego jeszcze doszły wydatki związane z walką ze skutkami pandemii. Politycy boją się go więc dodatkowo nadwerężać.

No, może z „małym" wyjątkiem. Bo gdy chodzi o podniesienie własnych pensji, władza takich oporów nie ma. Najłagodniejsze określenie takiej sytuacji to brak logiki. Bardziej dosadne, ale też bliższe prawdzie, zostałoby zapewne wykropkowane przez korektę. I słusznie, gazeta mogłaby przecież wpaść w ręce jakiemuś dziecku. Dziś posłowie, którzy w większości przyklepali podwyżki, przepraszają. Robią to, bo zostali złapani za rękę! Palcem wytknięto im arogancję i odklejenie od rzeczywistości. 

Powinni przeprosić także za coś jeszcze. Przez ich pazerność i bezmyślność trzeba będzie pewnie zapomnieć o naprawdę potrzebnych zmianach. Dla urzędników resortów i naszej administracji. 

To oni odwalają całą robotę.

Od ich pracowitości, pomysłowości i dokładności zależy funkcjonowanie państwa.

Przedsiębiorcy jak nikt inny potrzebują kompetentnych partnerów po stronie instytucji państwowych i samorządowych. To z nimi powinni rzeczowo rozmawiać o gospodarce. Muszą to być fachowcy, a tacy kosztują.

O ich zarobkach decydują przede wszystkim umiejętności, a nie to, jak bardzo podlizują się partyjnym bonzom. By mieć takich specjalistów, trzeba sypnąć groszem.

Nadal twierdzę, że żadna praca nie hańbi, poza pracą nisko opłacaną. Teraz jednak widzę wyjątek. Głosujący za podwyżkami zasłużyli na to, by cytując klasyka, „zap...ać za miskę ryżu". Tyle warta jest ich praca i przydatność dla funkcjonowania państwa. Wystarczy spojrzeć na projekty ustaw, które przechodzą przez Sejm. Ile jest w nich błędów, świadczących o braku elementarnej wiedzy. Ile razy trzeba je później poprawiać. 

o braku elementarnej wiedzy. Ile razy trzeba je później poprawiać.

Miska ryżu dla posła! Bo przecież, jak mawiał inny klasyk, do polityki nie idzie się dla pieniędzy? Prawda?

Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP

Rząd, jakby zapominając, że jesteśmy w recesji, chce podnosić płacę minimalną. Podwyżka ta to „spadek" po kampanii wyborczej do parlamentu. Partie licytowały się wtedy, kto da więcej. Licytacja nic przecież nie kosztuje. Koniec końców zapłacą bowiem z firmowych kieszeni przedsiębiorcy. Również ci, którzy z powodu koronawirusa oraz recesji mogą nie dotrwać do następnego roku.

Dla polityków to przecież żaden problem.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację